To, że komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski nie podał się do dymisji, oznacza, że dla niego kurczowe trzymanie się stołka i apanaże są ważniejsze niż dobro polskiego rolnictwa – ocenił w sobotę, w Pucku, wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz
W piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że będzie rozmawiał i prosił komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego, aby zakończył swoją misję. W sobotę Wojciechowski przekazał grupie korespondentów w Brukseli, że w najbliższych dniach zamierza przedstawić liderowi PiS informację o swojej pracy w Komisji Europejskiej. Wojciechowski nie widzi też podstaw do dymisji.
Kosiniak-Kamysz, odpowiadając na pytania dziennikarzy o Wojciechowskiego i protesty rolników, powiedział, że Wojciechowski prawie od pięciu lat odpowiada za politykę rolną. Zarzucił mu, że przyczynił się do ograniczenia pozycji polskich i europejskich rolników oraz brak skuteczności w rozwiązaniu kryzysu związanego z napływem ukraińskich produktów rolnych.
„Dlatego dzisiaj (Wojciechowski) zjednoczył wszystkich rolników w Europie i w Polsce w proteście, bo protestuje cała Europa przeciwko polityce Janusza Wojciechowskiego, który jest odpowiedzialny za rolnictwo, przeciwko tym zmianom, które są proponowane na poziomie Komisji Europejskiej” – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Zaznaczył, że nowy komisarz unijny ds. rolnictwa musi mieć zupełnie inne podejście niż Wojciechowski. „A to, że się nie podał do dymisji, to oznacza, że trzymanie się kurczowo stołka, apanaże są dla niego ważniejsze niż dobro polskiego rolnictwa” – ocenił Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że UE musi zrozumieć, że bezpieczeństwo Polski i Europy są fundamentalnymi sprawami, a nie ograniczanie produkcji rolnej. „UE nie może być zakładnikiem nawet najpiękniejszych celów, czy to klimatycznych, czy jakichkolwiek innych na 2050 rok, tylko musi zająć się sprawami, które dotyczą (nas) tu i teraz – bezpieczeństwo, ale też bezpieczeństwo żywnościowe” – podkreślił wicepremier.
Dodał, że na protestach z rolnikami rozmawiają wszyscy wiceministrowie rolnictwa. „Rozmawiamy wszędzie, gdzie to jest możliwe i będziemy prowadzić ten dialog, tylko przejęliśmy stan państwa, szczególnie stan polskiego rolnictwa opłakany” – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Rolnicy z całej Polski rozpoczęli w piątek protest, który ma potrwać przez 30 dni. Decyzje o akcji protestacyjnej podjął m.in. zarząd NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych. Powodem protestu jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku.
Protestujący rolnicy sprzeciwiają się też wprowadzaniu unijnego Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Przeciw niektórym rozwiązaniom zawartym w „Zielonym Ładzie” protestują też rolnicy m.in. w Rumunii, Francji i Belgii. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa, Dariusz Sokolnik
kos/ dsok/ dki/