To będzie pierwsza egzekucja w Arizonie od ponad 8 lat. Więzień celi śmierci nie zginie jednak za trzy tygodnie – jak się spodziewano – w komorze gazowej. Zostanie podany mu śmiertelny zastrzyk. Arizona w ostatnich miesiącach „odkurzyła” swoją komorę gazową ze względu na brak dostaw nowych śmiertelnych zastrzyków, które służą uśmiercaniu więźniów podczas egzekucji.
Dostawy zastrzyków jednak w końcu dotarły, więc Clarence Dixon otrzymał wybór, jaką metodą ma się dokonać jego żywot. Mógł przebierać pomiędzy zastrzykiem z trucizną a komorą gazową. Skazany odmówił wybrania metody. „Domyślnie” więc, w czasie egzekucji zostanie mu podany śmiertelny zastrzyk.
Dixon ma zostać stracony 11 maja zastrzykiem z pentobarbitalu. Został skazany w 1978 r. za morderstwo studentki Arizona State University, Deany Bowdoin. Prokuratorzy uważają, że egzekucja prawdopodobnie zostanie opóźniona, jeśli sędzia rozpocznie przesłuchanie w celu ustalenia, czy Dixon jest psychicznie zdolny do stawienia czoła egzekucji.
Ostatnia egzekucja w USA z użyciem komory gazowej miała miejsce w 1999 roku w Arizonie. Przerażająca natura zgonów w komorach gazowych i pojawienie się bardziej humanitarnej metody – zastrzyków – zwróciły Stany Zjednoczone przeciwko komorom.
Arizona odnowiła jednak w zeszłym roku swoją komorę, z uwagi na braki w dostawach śmiertelnych zastrzyków, które trzeba było jakoś zastąpić.
Brak wyboru metody przez Dixona oznacza jednak, że na razie nie dojdzie do powrotu ku stosowaniu wątpliwie humanitarnej komory gazowej.
Red. JŁ