Komisja Europejska nie planuje zbojkotować nieformalnego szczytu organizowanego przez węgierską prezydencję w Budapeszcie 8 listopada – poinformował we wtorek rzecznik tej instytucji Stefan de Keersmaecker. Bojkot obejmie jedynie spotkania na szczeblu ministerialnym.
De Keersmaecker podkreślił, że KE nie używa określenia „bojkot”, ponieważ instytucja dalej współpracuje z Węgrami, które 1 lipca objęły na pół roku przewodnictwo w Radzie UE.
KE poinformowała w poniedziałek, że na nieformalnych spotkaniach Rady UE będzie reprezentowana wyłącznie przez urzędników wyższego szczebla, a nie przez komisarzy. Chodzi o nieformalne spotkania krajów członkowskich na szczeblu ministerialnym organizowane przez i zazwyczaj w kraju sprawującym prezydencję. Biorą w nich udział komisarze odpowiedzialni za dany obszar. De Keersmaecker zauważył jednak, że nie jest precedensem, by KE była reprezentowana na nieformalnych spotkaniach wyłącznie przez urzędników wyższego szczebla.
Nie dojdzie także do wyjazdowego kolegium komisarzy, które zazwyczaj uświetnia początek przewodnictwa w Radzie UE i którego gospodarzem jest kraj go sprawujący.
„Taka decyzja zapadła, ponieważ chcieliśmy w symboliczny sposób podkreślić nasze niezadowolenie z powodu nieskoordynowanych wizyt premiera (Węgier Viktora Orbana – PAP) w krajach trzecich. Zwłaszcza jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie naruszyło to wizerunek Unii jako spójnej wspólnoty” – powiedział rzecznik KE. Orban udał się 2 lipca do Kijowa, po czym złożył wizytę w Moskwie i Pekinie.
Inaczej sytuacja będzie wyglądać w przypadku formalnych posiedzeń ministrów, na których podejmowane są decyzje – na tych spotkaniach KE będzie reprezentowana na szczeblu politycznym przez komisarzy.
KE nie zbojkotuje też udziału w nieformalnym posiedzeniu Rady Europejskiej 8 listopada w Budapeszcie, choć spotkanie będzie miało również charakter nieoficjalny, co oznacza, że nie zapadną na nim wiążące rozstrzygnięcia. W posiedzeniach Rady Europejskiej oprócz szefów państw i rządów krajów członkowskich bierze też udział szef KE. De Keersmaecker zauważył, że szczyty nie są organizowane przez prezydencję. Ich gospodarzem jest przewodniczący Rady Europejskiej – obecnie Charles Michel, a od grudnia jego następca, były premier Portugalii Antonio Costa.
Orban nie poinformował wcześniej o planowanych wizytach innych stolic, a w informacjach prasowych Węgry prezentowały logo swojej prezydencji, co mogło sprawiać wrażenie, że Orban reprezentuje w rozmowach UE.
Węgierską prezydencję skrytykowało także 25 krajów członkowskich; głosu na posiedzeniu ambasadorów 10 lipca nie zabrała jedynie Słowacja. Dyskutowany jest także bojkot nieformalnego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych, które ma odbyć się pod koniec sierpnia w Budapeszcie – jest możliwe, że posiedzenie formalne odbędzie się w Brukseli.
Komentując poniedziałkową decyzję KE prezydencja węgierska odpowiedziała, że Unia Europejska jest organizacją międzynarodową utworzoną przez państwa członkowskie, a KE jest instytucją unijną. „KE nie może wybierać instytucji i państw członkowskich, z którymi chce współpracować. Czy wszystkie swoje decyzje Komisja podejmuje, opierając się na względach politycznych?” – pytał Budapeszt we wpisie w serwisie X.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ ap/