Fabryka Tesli we Fremont w San Francisco Bay Area nadal boryka się z licznymi problemami w związku z oskarżeniami o rasizm. Do tej pory aż 240 czarnoskórych pracowników fabryki złożyło oświadczenia, w których opisywali ich rzekome doświadczenia, związane z rasistowskimi obelgami i dyskryminacją na terenie zakładu.
Kilku pracowników i wykonawców fabryki Tesli we Fremont zeznawało w poniedziałek w Sądzie Najwyższym Alameda County. To tylko garstka z tych, którzy mają coś do zarzucenia firmie Elona Muska. Według adwokatów pracowników, pozywających giganta motoryzacyjnego, do pozwu zbiorowego przeciwko Tesli może dołączyć się co najmniej 6000 – według Bloomberg.
Zamieszanie wokół rzekomego rasizmu na terenie fabryki Tesli miało swój początek w 2017 roku, kiedy jeden z pracowników – Marcus Vaughn – złożył do działu kadr i CEO Tesli skargę, w której opisywał wrogie wobec niego środowisko pracy w fabryce. Jak podaje Internationa Business Times – firma nie przeprowadziła dochodzenia, a na dodatek zwolniła Vaughna za „brak pozytywnego nastawienia”.
Zeznania kolejnych czarnoskórych pracowników pojawiają się w momencie, gdy Tesla już stawia czoło pozwowi ze strony Kalifornijskiego Departamentu Praw Obywatelskich (CRD) w związku z domniemanymi naruszeniami stanowych przepisów, dot. dyskryminacji.
Niewykluczone, że Tesla poniesie konsekwencje finansowe z tytułu stawianych wobec niej zarzutów. W podobnym przypadku firma musiała zapłacić 3 miliony dolarów na rzecz jednego z pracowników Owena Diaza, który pracował w fabryce we Fremont jako operator windy. Diaz skarżył się na rasistowskie obelgi (jak n-word), a ponadto widywał „rasistowskie graffiti i rysunki w łazienkach”.
Tesla zaprzecza, jakoby wystąpiły jakiekolwiek niepowodzenia firmy w zakresie ochrony czarnoskórych pracowników przed dyskryminacją i zapewnia, że podjęła natychmiastowe działania, gdy tylko spotkała się z jakimikolwiek roszczeniami, dotyczącymi nadużyć na tle rasowym w swoich zakładach.
Red. JŁ