Ostra dyskusja na temat wspierania nielegalnych migrantów przetoczyła się w czasie piątkowego posiedzenia chicagowskiej Rady Miasta. Krytycy obecnych rozwiązań dowodzili, że pieniądze wydawane na wsparcie uchodźców znacząco uszczuplają budżet, który powinien być przeznaczony na potrzeby zwyczajnych mieszkańców.
W takim tonie wypowiadał się jeden z uczestników piątkowej debaty. Jak mówił, zeszłoroczny budżet zakończył się deficytem ponad 200 milionów dolarów, a w tym samym czasie na nielegalnych migrantów władze wydały 400 milionów. Jego zdaniem pokazuje to jasno, że gdyby nie uchodźcy i polityka władz w stosunku do nich, w Chicago nie brakowałoby pieniędzy na potrzeby jego mieszkańców.
Innego zdania był radny Byron Sigcho-Lopez. Jak przekonywał, polityka władz miasta w tej materii jest słuszna i powinna zostać utrzymana, a wpływy do budżetu w odpowiedniej wysokości powinny pochodzić od najbogatszych mieszkańców Wietrznego Miasta. Przypomniał, że w tej sprawie w listopadzie odbędzie się referendum, które może zdecydować o nałożeniu dodatkowych podatków właśnie na tę grupę społeczną.
Liczba migrantów, którzy przybyli do Chicago autobusami lub samolotami z Teksasu, zbliża się już do 50 000.