Co najmniej dwie osoby zginęły, a trzecia walczy o życie po tym, jak dwa samoloty zderzyły się w powietrzu nad Watsonville w Kalifornii w czwartek po południu – donosi Daily Mail.
Federalna Administracja Lotnictwa poinformowała, że jednosilnikowa Cessna 152 i dwusilnikowa Cessna 340 zderzyły się ze sobą, podczas gdy piloci próbowali wykonać ostatnie podejście na lotnisku miejskim Watsonville około godziny 15:00. Jeden z samolotów spadł na sąsiednie pole, a drugi rozbił się na hangarze.
W samolocie jednosilnikowym na pokładzie była jedna osoba, a w drugim dwie osoby, poinformowali urzędnicy.
Zgodnie z nagraniem z ostatnich chwil przed katastrofą, pilot dwusilnikowego samolotu – lecącego blisko 200 mil na godzinę – powiedział przez radio, że znajduje się milę dalej. Pilot jednosilnikowej Cessny, mniejszego i wolniejszego samolotu, który okrążał lotnisko, próbując wylądować, odpowiedział: „Tak, widzę, że jesteś za mną”. Sekundy później ten sam pilot powiedział: „Zrobię jeszcze jedno kółko, bo dość szybko na mnie lecisz, koleś”.
Potem nastąpiła 30-sekundowa cisza, a następnie inny pilot poinformował przez radio, że samoloty się zderzyły.
Multiple agencies responded to Watsonville Municipal Airport after 2 planes attempting to land collided. We have reports of multiple fatalities.
Report came in at 2:56pm.
Investigation is underway, updates to follow. pic.twitter.com/pltHIAyw5p
— City of Watsonville (@WatsonvilleCity) August 18, 2022
„Zderzenia w powietrzu zdarzają się niezwykle rzadko” – powiedział San Francisco Chronicle Max Trescott, pilot lotnictwa ogólnego od 50 lat i 22-letni instruktor, który często przylatuje i wylatuje z lotniska Watsonville. „Może kilkanaście rocznie”.
Trescott ocenił, że do katastrofy przyczynił się fakt, iż lotnisko Watsonville nie ma wieży kontrolnej, więc piloci muszą komunikować się między sobą, aby określić swoje pozycje.
Śledztwo w sprawie katastrofy jest prowadzone przez FAA i Krajową Radę Bezpieczeństwa Transportu, które są wspomagane przez policję Watsonville i biuro szeryfa hrabstwa Santa Cruz.
Red. JŁ