Turyści nie rezerwują już miejsc noclegowych z dużym wyprzedzeniem, a plany wypoczynkowe uzależniają głównie od warunków pogodowych – powiedział PAP Grzegorz Sokoliński z Karkonoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. Zauważył, że turyści coraz częściej decydują się na krótszy pobyt.
W rozmowie z PAP prezes Karkonoskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie Grzegorz Sokoliński wskazał, że z sygnałów płynących od hotelarzy wynika, że zainteresowanie wypoczynkiem w Karkonoszach w te wakacje będzie porównywalne do ubiegłorocznego. „W rozmowach z właścicielami obiektów nie słychać paniki, czy wręcz przeciwnie – nadmiernej radości” – ocenił.
„Trzeba przy tym zauważyć, że turyści już nie rezerwują miejsc noclegowych z dwu-, trzymiesięcznym wyprzedzeniem, jak było to kiedyś. To się zmieniło. Bardzo często miejsca sprzedają się w ostatniej chwili. Turyści obserwują pogodę i do niej dostosowują swoje plany” – powiedział.
Sokoliński zwrócił też uwagę, że ostatnie obserwacje pokazują, że turyści podczas wypoczynku wydają mniej pieniędzy. Wiąże się to – jak mówił – m.in. z decyzją o krótszym pobycie. „Druga kwestia to wydatki wolne. Turyści zawsze mieli do dyspozycji jakąś kwotę, którą wydawali na tzw. mieście – na pamiątki, czy droższe restauracje. Teraz wyraźnie widać, przynajmniej z wypowiedzi przedstawicieli branży gastronomicznej i handlowej, że ta kwota do dyspozycji jest mniejsza” – wskazał.
Jak podkreślił, zmieniają się też preferencje turystów co do wyboru rodzaju noclegu. „Nadal jednak baza miejsc noclegowych jest zróżnicowana i turyści mają do wyboru obiekty o różnym standardzie i w różnym przedziale cenowym. Każdy może wybrać coś dla siebie” – dodał.
Sokoliński wskazał, że jest duża grupa turystów, która przyjeżdża do obiektów o wyższym standardzie i jest ona w miarę stabilna. „W przypadku Karkonoszy, w dużym stopniu segment ten ratują klienci czescy. Ze Szklarskiej Poręby do Pragi jest porównywalna odległość jak do Wrocławia. W związku z tym prażan w rejonie Karkonoszy mamy w tej chwili potężną ilość. Klient czeski wybiera nas ze względu na obiekty o wyższym standardzie, z pełną obsługą, czyli zapleczem basenowym, spa itp. U siebie za tę samą cenę dostaje tylko pokój, a u nas wszystko” – zauważył.
Nadmienił przy tym, że „moda” na tzw. apartamenty w ostatnim czasie wydaje się słabnąć. „Kilka lat temu oferta w segmencie apartamentów była bardzo atrakcyjna, przede wszystkim z uwagi na cenę i dużo osób zaczęło wybierać te obiekty. Jednak w ostatnim czasie widzimy, że jest coraz większa grupa ludzi, która się +nacięła+ na tym wyborze. Zdarza się, że apartamenty są zniszczone, brudne, nieposprzątane. Zjawisko to w bardzo szybkim tempie narasta. Te obiekty w wielu wypadkach są już kilkuletnie, a przy intensywnej quasi hotelarskiej eksploatacji wyposażenie szybko się niszczy. Widzimy, że część turystów w tej chwili zaczyna wracać do takich tradycyjnych obiektów noclegowych” – mówił.
„Rynek się zmienia, cały czas ewaluuje, te zmiany są na pewno o wiele szybsze, niż było to kiedyś. Kiedyś nasze przyzwyczajenia turystyczne, wypoczynkowe zmieniały się dekadami. Ludzie jeździli na cały urlop w jedno miejsce przez wiele, wiele lat. To był standard. Teraz turyści wypoczywają całkiem inaczej, te trendy są dynamiczne. Żyjemy szybciej, intensywniej i wypoczywamy też intensywniej” – zauważył Sokoliński.
Zwrócił też uwagę, że nawet emeryci coraz częściej decydują się na krótkie, cztero-, pięciodniowe pobyty. W jego ocenie trend ten nie wynika tylko i wyłącznie z kwestii kosztowych, ale z potrzeby, aby poznać, zobaczyć więcej.
Pytany z kolei o to, jak w tym roku kształtują się ceny Sokoliński zauważył, że nie wzrosły one znacząco i nie można mówić tu o drastycznych podwyżkach. „Trzeba jednak pamiętać, że w górę poszły ceny energii a także płace. Dodatkowo u nas sezon grzewczy nie trwa 3-4 miesiące, a 6-7 miesięcy” – zauważył. Dodał przy tym, że o większym wzroście cen można mówić w przypadku gastronomii.
„Powiedziałbym, że w przypadku hoteli niewiele się zmieniło w stosunku do poprzedniego roku. To są normalne regulacje wynikające – w zależności od obiektu – od kosztów jego prowadzenia, a także od kwestii popytu. Jeżeli miejsca w danym obiekcie hotelarskim zostały w dużej części wykupione, jeżeli sprzedał on w podobnych cenach 95 proc. swoich pokoi, to te ostatnie 5 proc. sprzedawane jest zazwyczaj w cenie wyższej. Z kolei jeżeli któremuś właścicielowi się nie powiodło to rozwiązanie, dla niego jest obniżka cen. Tak więc można powiedzieć, że ceny noclegów są dynamiczne” – ocenił. (PAP)
autorka: Agata Tomczyńska
ato/ drag/