W czasie, kiedy jego koledzy walczyli z pożarami, które pochłonęły ponad milion akrów terenu i zmusiły tysiące ludzi do ewakuacji, strażak-piroman wzniecał kolejne! Mężczyzna z Kalifornii został oskarżony o dokonanie pięciu podpaleń w czasie wolnym od służby.
Podejście 38-letniego Robert Matthew Hernandez ze straży pożarnej w Healdsburg do ognia miało niestety wymiar nie tylko profesjonalny, ale także patologiczny. Kalifornijski Departament Leśnictwa i Ochrony Przeciwpożarowej (Cal Fire) oskarża Hernandeza o dokonanie pięciu podpaleń w okresie od 15 sierpnia do 14 września.
„Jestem zbulwersowany faktem, że jeden z naszych pracowników mógłby nadużyć zaufania publicznego i próbować zniszczyć ciężką pracę 12 tysięcy kobiet i mężczyzn z Cal Fire” – powiedział Joe Tyler, szef agencji.
Według Cal Fire – wszystkie wywołane przez Hernandeza pożary miały miejsce w znanym z licznych upraw winogron powiecie Sonoma. Na szczęście każdy z nich został bardzo szybko opanowany przez strażaków. Łączna powierzchnia wywołanych przez Hernandeza pożarów nie przekroczyła jednego akra.
Motyw działania strażaka pozostaje niejasny. Mężczyzna przebywa w areszcie z kaucją, ustaloną przez sędziego na 2 mln dolarów.
Tymczasem pożary nadal szaleją w Kalifornii. Od 5 września trzy pożary w górach wokół Los Angeles zniszczyły ponad 230 domów i innych budynków, zmuszając dziesiątki tysięcy ludzi do ewakuacji.
Red. JŁ