Ponieważ liczba potwierdzonych przypadków małpiej ospy – która kiedyś była bardzo rzadko rejestrowana w Stanach Zjednoczonych – dotyczy teraz tysięcy osób, kalifornijscy prawodawcy apelują do rządu federalnego o podjęcie silniejszych działań, aby odpowiedzieć na „epidemię” tej choroby, przekazało ABC 10.
„Dobrą wiadomością o małpiej ospie, jeśli takowa w ogóle istnieje, jest to, że jest ona znanym zagrożeniem” – powiedział przewodniczący Zgromadzenia Kalifornii Anthony Rendon (D-Lakewood) podczas konferencji prasowej w Out Here Sexual Health Center w Los Angeles w Kalifornii. „Mamy testy i mamy szczepionki. Niestety, pomimo naszego dwuletniego doświadczenia z COVID, nasza reakcja na małpią ospę była irytująco powolna”.
Rendon napisał list do byłego prokuratora generalnego Kalifornii, obecnie amerykańskiego sekretarza ds. zdrowia i opieki społecznej, Xaviera Becerry, w którym prosił o ogłoszenie stanu zagrożenia zdrowia publicznego w związku z małpią ospą. Skrytykował to, co określił jako powolną reakcję, mówiąc, że chce dramatycznego zwiększenia podaży testów i szczepionek.
„Jeśli ogłosimy stan zagrożenia zdrowia publicznego w kraju, pomoże to w przyspieszeniu testowania i szczepień” – powiedział Rendon.
Jak się okazuje Biały Dom już reaguje na zwiększającą się obecność monkeypox w USA.
„Stany Zjednoczone znacznie rozszerzają dystrybucję szczepionek [na małpią ospę, przyp. red.], przydzielając 296 000 dawek w nadchodzących tygodniach, z czego 56 000 zostanie przydzielonych natychmiast” – według oświadczenia Białego Domu. „W nadchodzących miesiącach udostępnionych zostanie łącznie 1,6 miliona dodatkowych dawek”.
Red. JŁ