Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił w czwartek, że wolność na Zachodzie się cofa. Według niego, chodzi np. o wolność do krytyki „dziwnych” – jak się wyraził – pomysłów związanych z tożsamością płciową.
„Kobieta i mężczyzna mają inne geny, nic się na to nie poradzi, a jakieś zakłócenia zdarzają się mniej więcej raz na tysiąc wypadków (…) I wtedy oczywiście trzeba tym ludziom pomóc. Nikt temu nie przeczy” – mówił Kaczyński w Dąbrowie Białostockiej.
„Ale jeżeli chodzi o pozostałych, no to jest tylko taka sytuacja, w której z jednej strony ludziom zabiera się wolność, wolność krytyki tych wszystkich dziwnych pomysłów” – dodał.
„Wolność się na Zachodzie cofa” – ocenił przewodniczący PiS.
Mówiąc o transpłciowości zaznaczył, że „coś, co jest jakimś marginesem marginesów, jeżeli chodzi o rzeczywiste zjawiska społeczne i biologiczne, staje się pewną normą”. „Komuś zależy na tym, żeby ludziom zupełnie pomieszać w głowie. I wiadomo, komu zależy – tym elitom skrajnie zdemoralizowanym, które dzisiaj decydują o wielu sprawach na zachodzie” – ocenił.
„Ale każdy człowiek, który wie, jak dzisiejszy świat wygląda, musi tutaj dostrzec także rękę tych ze wschodu, oni naprawdę są bardzo pomysłowi, oni różnego rodzaju akcje przeprowadzają z planowaniem na dziesięciolecia i tutaj ślady tej akcji także widać” – powiedział szef PiS. Zaznaczył, że chcą oni „zrobić ze świata zachodniego coś słabego, bezwolnego, zidiociałego (…) po to, aby można było nad tym zapanować”.
Kaczyński powiedział też, że „Donald Tusk uznał wyższość prawa europejskiego” nad polskim, a w wyniku ewentualnych zmian traktatowych Polsce grozi utrata państwowości. Według niego, Polska może „stać się tylko terenem zamieszkanym przez Polaków, zarządzanym z zewnątrz”. Jak dodał, dla ludzi pamiętających komunizm, ludzi Solidarności, taki scenariusz wydarzeń był „niewyobrażalny”. „Musimy zrobić wszystko, żeby to się nie udało” – mówił Kaczyński, a jego słowa były przerywane oklaskami. (PAP)
ann/ bur/ lui/