Kobieta z Kalifornii przeżyła pięć dni i cztery mroźne noce w rozbitym samochodzie na dnie kanionu. Wcześniej auto spadło w przepaść – 250 stóp w dół. Kobieta straciła panowanie nad pojazdem, kiedy przed maskę wybiegł jej jeleń – wówczas jej samochód wypadł z drogi.
Mieszkanka Kalifornii, której tożsamości nie ujawniono publicznie, przeżyła we wraku Forda Rangera pięć dni i cztery noce. Kobieta straciła kontrolę nad pojazdem, kiedy tuż przed jej maską na drogę wbiegł jeleń. Ranger wypadł z drogi Mount Baldy Road a następnie spadł do kanionu – 250 stóp w dół.
Kierująca pojazdem przeżyła, ale nie była w stanie szukać pomocy. Nie miała możliwości skontaktowania się ze służbami za pomocą środków telekomunikacji, a zdradliwe zarośla Parku Narodowego Angeles odstręczały ją od samotnej wędrówki w poszukiwaniu cywilizacji.
Przez pięć dni i cztery mroźne noce kobieta koczowała we wraku rozbitego Forda Rangera. Na szczęście miała ze sobą małe zapasy pożywienia i wody. Istotną część wyposażenia jej auta stanowiły koce, którymi okryła się, kiedy temperatury spadały do niebezpiecznie niskich poziomów. Mimo wszystko, udało jej się przetrwać.
Zaginioną znalazł finalnie Chris Ayres, który wędrował w niedzielę przez Park Narodowy Angeles. Ayres zlokalizował kobietę, dzięki temu, że ta akurat machała i krzyczała do nisko przelatującego samolotu.
„Samolot leciał wysoko i myślę, że desperacko próbowała machać rękami czy coś takiego i krzyczała, krzycząc o pomoc, i wtedy ją usłyszałem” – powiedział mężczyzna.
„Ponownie krzyknęła o pomoc, a ja powiedziałem: ‘Halo, jesteś tam?’. A ona odpowiedziała: ‘Tak, czy możesz zadzwonić pod 911, jestem tu od kilku dni’. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę” – relacjonował.
Ayres nie miał możliwości powiadomienia służb, bo w jego telefonie też brakowało zasięgu. W końcu jednak wrócił na Mount Baldy Road, gdzie zatrzymał auto US Forest Service. Funkcjonariusze zabrali kobietę do domu.
Red. JŁ