Prezydent USA Joe Biden dał zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie amerykańskiej broni do rażenia celów w głębi Rosji – podała w niedzielę agencja Reutera, powołując się na źródła w administracji w Waszyngtonie. Decyzja ta oznacza poważną zmianę polityki Stanów Zjednoczonych, prowadzonej od początku wojny w 2022 r.
Podobne informacje przekazały też inne media, w tym agencja AP i AFP oraz dziennik „New York Times”, powołując się na urzędników z Waszyngtonu. Według źródeł Ukraina ma przeprowadzić w nadchodzących dniach pierwsze ataki przy użyciu pocisków ATACMS, mających zasięg około 300 km. Na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie przez Rosję północnokoreańskich wojsk lądowych na przełomie października i listopada.
Cytowani przez media urzędnicy utrzymywali, że nie spodziewają się, by postanowienie prezydenta wywarło istotny wpływ na sytuację na polu walki.
Decyzja zapadła na nieco ponad dwa miesiące przed zmianą władzy w USA. Prezydent elekt Donald Trump do tej pory nie zabrał głosu w tej sprawie. Podczas kampanii wyborczej wielokrotnie zobowiązywał się do ograniczenia amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy i zakończenia wojny tak szybko, jak to możliwe.
„Dziś wielu mówi w mediach, że otrzymaliśmy zezwolenie na odpowiednie działania. Ale ataków nie zadaje się słowami. Takie rzeczy nie są zapowiadane. Pociski same przemówią – obowiązkowo” – oznajmił w niedzielnym wieczornym wystąpieniu wideo prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Przypomniał, że użycie pocisków dalekiego zasięgu jest jednym z elementów Planu Zwycięstwa, przedstawionego sojusznikom Kijowa.
Decyzję Bidena skomentował w poniedziałek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, mówiąc, że doprowadzi ona do wzrostu napięcia i pogłębi zaangażowanie USA w wojnę.
Pieskow dodał, że prezydent USA Joe Biden dolewa oliwy do ognia i dąży do eskalacji wojny rosyjsko-ukraińskiej – przekazała agencja Reutera.
We wrześniu Władimir Putin ostrzegł, że jeśli Zachód pozwoli Ukrainie uderzać w cele na terytorium Rosji, będzie to oznaczać, że „kraje NATO są w stanie wojny” z Moskwą. „Jeśli taka decyzja zostanie podjęta, będzie to oznaczać nic innego, jak bezpośrednie zaangażowanie państw NATO w wojnę na Ukrainie. Zmieniłoby to naturę konfliktu. Oznaczałoby to, że państwa NATO są w stanie wojny z Rosją” – powiedział Putin w nagraniu wideo opublikowanym wówczas na Telegramie.
Szef dyplomacji UE Josep Borrell wyraził w poniedziałek nadzieję, że państwa członkowskie Unii zgodzą się na użycie przez Ukrainę dostarczonej jej broni do uderzeń na terytorium Rosji. „Po raz kolejny powtarzam, że Ukraina powinna móc użyć broni, którą jej dostarczyliśmy – nie tylko po to, by zatrzymać strzały, ale także po to, by móc trafić łuczników. (…) Wciąż wierzę, że to jest to, co należy zrobić. Jestem pewien, że omówimy to jeszcze raz. Mam nadzieję, że państwa członkowskie się na to zgodzą” — powiedział Borrell przed spotkaniem z ministrami spraw zagranicznych krajów UE w Brukseli. W ostatnich dniach widzieliśmy „najcięższy atak od miesięcy, w którym wykorzystana została duża liczba dronów. (…) Nie wygląda na to, że (Putin) chce negocjować” – zauważył szef unijnej dyplomacji.
Prezydent Andrzej Duda skomentował poniedziałek decyzję Bidena, mówiąc, że ma ona charakter czysto obronny, ale pokazuje nieustającą silną i twardą postawę Zachodu wobec ataku na suwerenne państwo. W jego opinii może to być moment przełomowy w wojnie. „Uważam, że ta decyzja prezydenta Bidena była bardzo potrzebna i dobrze, że została wydana – że Rosja wyraźnie widzi, że Ukraina otrzymuje silne, zdecydowane wsparcie, i że ta silna i twarda postawa Zachodu wobec agresji na suwerenne i niepodległe państwo jest tutaj absolutnie nieustępliwa i konsekwentna” – podkreślił Duda.
Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot powiedział, że zezwolenie Ukrainie na atakowanie celów wojskowych w Rosji nadal jest „opcją na stole”. Francja wcześniej dostarczyła Ukrainie pociski dalekiego zasięgu. „Otwarcie powiedzieliśmy, że jest to opcja, którą rozważylibyśmy, gdyby miała ona umożliwić uderzenie w cel, z którego Rosja obecnie atakuje terytorium Ukrainy. Więc to nic nowego” – przyznał szef dyplomacji przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych państw UE w Brukseli. Dodał, że podobne stanowisko wyraził wcześniej prezydent Emmanuel Macron.
Decyzję prezydenta Bidena poparła szefowa niemieckiego MSZ Annalena Baerbock. Ministra spraw zagranicznych Niemiec przypomniała w poniedziałek na antenie rbb24-Inforadio, że ona i jej partia (Zieloni) „postrzegają to w taki sam sposób, jak wschodnioeuropejscy partnerzy (Berlina), (a także) Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie”. „Gdyby na nasz kraj spadły rakiety, drony, bomby, gdyby zaatakowano szpitale dziecięce, gdyby zaatakowano dostawy energii elektrycznej, gdyby zaatakowane zostało nasze normalne życie, wtedy także byśmy się bronili” – podkreśliła Baerbock.
Słowa krytyki wobec decyzji USA wyraził szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto, który oświadczył, że „prowojenny mainstream w Waszyngtonie i Brukseli przypuścił ostateczny, desperacki atak na nową rzeczywistość”. W jego opinii decyzje ustępującego amerykańskiego prezydenta są nie tylko niedemokratyczne, ale i niezwykle niebezpieczne. „Wygląda na to, że siły prowojenne w swej ostatecznej desperacji nie boją się najgorszego, czyli rozszerzenia wojny na Ukrainie na świat” – dodał Szijjarto.
Szef MSZ Włoch, wicepremier Antonio Tajani oświadczył że stanowisko jego kraju w sprawie wykorzystania broni wysyłanej na Ukrainę nie zmienia się. Przypomniał, że – według władz w Rzymie – broni tej można używać tylko na terytorium ukraińskim. Dodał, że Włochy opowiadają się „za konferencją pokojową z udziałem Rosjan, Chińczyków, przedstawicieli Indii i Brazylii”. „Chciałbym, aby Pekin mógł odegrać pozytywną rolę, by przekonać Moskwę, iż należy zakończyć tę bezsensowną wojnę” – oznajmił Tajani.
Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian ponowił w poniedziałek wezwane do wypracowania „politycznego” rozwiązania „konfliktu na Ukrainie”. „Wczesne zawieszenie broni w celu zaprzestania walk i poszukiwania politycznego rozwiązania leży w interesie wszystkich stron, a najpilniejszym zadaniem jest jak najszybsze uspokojenie sytuacji” – oświadczył rzecznik.
Syn prezydenta elekta USA Donald Trump jr., należący do zdecydowanych krytyków pomocy Ukrainie, stwierdził w niedzielę, że decyzja obecnej administracji wynika z chęci wywołania III wojny światowej przez „kompleks wojskowo-przemysłowy”, którego przedstawicieli nazwał „imbecylami”.
W podobnym tonie wypowiedział się jeden z najbliższych współpracowników Trumpa, miliarder Elon Musk. Właściciel platformy internetowej X zgodził się z komentarzem republikańskiego senatora Mike’a Lee, który oznajmił, że „liberałowie kochają wojnę”, bo umożliwia ona utrzymanie dużego państwa. (PAP)
mzb/ szm/