Przenoszenie produkcji półprzewodników do Europy i USA niesie wiele wyzwań. Dyskusja powinna się jednak zacząć od cyberbezpieczeństwa – pisze piątkowa „Rzeczpospolita”
Obecnie największym producentem półprzewodników jest Tajwan. Według danych „The Economist” na ten kraj przypada 60 proc. światowej produkcji półprzewodników, w tym ponad 90 proc. urządzeń najnowocześniejszej generacji, co uprawnia do przedstawiania go w kategoriach monopolistycznych. Jednakże z powodu kluczowej roli, jaką odgrywają fabryki półprzewodników, oraz rosnącej niepewności na arenie geopolitycznej coraz więcej krajów podejmuje działania zmierzające do dywersyfikacji produkcji i nearshoringu – informuje w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolita”.
„Pierwszym krokiem w dyskusji na temat podejmowania inicjatyw o charakterze lokalnym lub regionalnym powinna być kwestia cyberbezpieczeństwa. Nie tylko dotycząca samych zakładów produkcyjnych, ale zabezpieczenia całego łańcucha dostaw” – wskazuje dziennik.
Jak zauważa „Rz”, zakłady produkujące czipy ze względu na swoją rolę są celem dla cyberprzestępców i państw dążących do destabilizacji konkurentów. Bezpieczeństwo tych miejsc wymaga zaawansowanych systemów zabezpieczeń, w tym ochrony przed atakami hakerskimi, fizycznymi włamaniami oraz szpiegostwem przemysłowym.
W rankingu National Cybersecurity Index Polska znalazła się na 2. miejscu na 48 krajów – zaraz za Czechami – pod względem systemów bezpieczeństwa, które są wdrażane przez rząd. Inaczej rzecz wygląda w przypadku poziomu rozwoju cyfrowego. Tu Polska uplasowała się na 13. miejscu. Oznacza to, że firmy w Polsce dobrze radzą sobie z cyberbezpieczeństwem, gdyż są nieco zapóźnione w obszarze digitalizacji produkcji – informuje gazeta.
„Kiedy poziom cyfryzacji wzrośnie, gotowość do obrony przed wirtualnymi atakami może zauważalnie spaść. Jeśli chcemy opierać gospodarkę na nowych technologiach, musimy zadbać o cyberbezpieczeństwo, a nie tylko o rozwój produkcji” – czytamy. (PAP)
gkc/ wus/