Jak donosi Washington Examiner – prezydent Brazylii Jair Bolsonaro miał rzekomo przylecieć na Florydę, wywołując spekulacje w kwestii powodów podróży. W Brazylii od dwóch miesięcy trwają niepokoje w związku z wynikami wyborów prezydenckich, w których zwycięzcą został ogłoszony kontrkandydat Bolsonara Luiz Inacio Lula da Silva.
Po tym jak Luiz Inacio Lula da Silva wygrał wybory w Brazylii, zwolennicy Bolsonara wyszli na ulicę. Demonstranci otwarcie wezwali siły zbroje do zorganizowania junty wojskowej, przejęcia władzy oraz złożenia jej z powrotem w ręce odchodzącego prezydenta.
W czwartek Bolsonaro potępił wszelkie agresywne demonstracje oraz wykluczył użycie armii w celu utrzymania władzy. Zaraz potem wsiadł w samolot i poleciał na Florydę, gdzie spędzi ostatnie dni urzędowania. Będzie pierwszym prezydentem, który nie weźmie udziału w uroczystej inauguracji nowego prezydenta, w czasie której – według tradycji – odchodzący prezydent Brazylii przekazuje swoją prezydencką szarfę nowo wybranej głowie państwa.
W związku z podróżą Bolsonaro na Florydę pojawiły się spekulacje w kwestii powodów ostatniej podróży brazylijskiego prezydenta.
Według pierwszego scenariusza – Bolsonaro przyleciał na Florydę aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości, który mógłby pociągnąć go do odpowiedzialności na podstawie „litanii zarzutów”. Immunitet prezydenta wygasa 1 stycznia. Jak przekazało New York Timesowi dwóch ludzi z jego otoczenia, prezydenta obawia się, że po zakończeniu prezydentury trafi do więzienia.
Według drugiego scenariusza Bolsonaro chce spotkać się Donaldem Trumpem – swoim wieloletnim sojusznikiem. Syn prezydenta Brazylii – Eduardo Bolsonaro – spotkał się z Trumpem już miesiąc temu w jego willi w Mar-a-Lago. Jedna z plotek głosi, że Jair Bolsonaro chce wziąć udział w imprezie noworocznej Trumpa w Mar-a-Lago, według Sunday Times.
Red. JŁ