Podczas wtorkowej mowy końcowej w procesie Harveya Weinsteina przed sądem w Nowym Jorku, adwokat byłego potentata filmowego nazwał oskarżycieli „oszustami”, a domniemane ofiary producenta – „kłamcami”. Arthur Aidala stwierdził, że to jego klient jest ofiarą kobiet, które zarzucają mu szereg nadużyć seksualnych. Zwracając się do przysięgłych przekonywał, że „wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje i grali w tę grę”. Nawiązał także do intymnych relacji ze swoją żoną, a nawet posunął się do parodiowania świadków, którzy zeznawali wcześniej przed sądem.
We wtorek w sądzie na Manhattanie odbyła się jedna z ostatnich rozpraw w powtórzonym procesie Harveya Weinsteina, który w 2020 roku został skazany przez Sąd Najwyższy Manhattanu na 23 lata więzienia za przestępstwo seksualne pierwszego stopnia i gwałt trzeciego stopnia. W ubiegłym roku stanowy sąd najwyższy nakazał unieważnienie procesu i powtórzenie go ze względu na błędy proceduralne – w procesie z 2020 roku sędzia nielegalnie dopuścił do zeznań świadków w związku z „wcześniejszymi, niezaskarżonymi nadużyciami seksualnymi”, których miał rzekomo dopuścić się Harvey Weinstein. Nowy proces byłego potentata branży filmowej jest uważany za swoisty test trwałości ruchu MeToo, który powstał w 2017 roku – m.in. w związku z działalnością Weinsteina.
Adwokat 73-latka – Arthur Aidala – wygłosił podczas wtorkowej rozprawy bardzo ekspresyjną i ocierającą się o skandal mowę końcową, w której wprost nazwał oskarżycieli swojego klienta „oszustami”, a domniemane ofiary opisał jako oportunistki, które „wykorzystały swoją młodość”, aby „coś od niego wyciągnąć”.
„Wykorzystują swoją młodość, urodę, urok, charyzmę, aby coś od niego wyciągnąć” – stwierdził Aidala. „Wiem, że to zabrzmi szalenie, ale to on jest wykorzystywany. To on jest wykorzystywany” – podkreślił obrońca Weinsteina.
W pewnym momencie adwokat nawiązał nawet do własnych doświadczeń intymnych ze swojego małżeństwa. „Nie mogę uwierzyć, że mówię o tym w sądzie… Przytulam ją, całuję, a ona może i nie jest entuzjastycznie nastawiona, ale mówi: »OK, w porządku«” – powiedział Aidala.
Obrońca Weinsteina przedstawił relację jego klienta z domniemanymi ofiarami – asystentką produkcji telewizyjnej Miriam Haley, modelką Kają Sokolą i byłą aktorką Jessicą Mann – jako zaloty, które prowadziły do „transakcyjnych” i „dobrowolnych” kontaktów seksualnych.
„Wszyscy zdawali sobie sprawę, co się dzieje. Wszyscy grali w grę zalotów” – ocenił Aidala.
Sokola zeznała, że kiedy miała 16 lat (w 2002 roku) Weinstein dotykał ją w okolicach intymnych, a cztery lata później zmusił ją do seksu oralnego w Tribeca Grand Hotel. Według relacji Mann – producent miał zgwałcić ją w Midtown’s DoubleTree Hotel w 2013 roku.
Aidal stwierdził, że trzy kobiety zeznające przeciwko Weinsteinowi w jego procesie „próbowały wcisnąć się w kolejkę”, opisując najpierw życie Haley, jako kobiety otaczającej się wpływowymi osobistościami z Hollywood i gwiazdami muzyki. Przytoczył relację asystentki Weinsteina z Michaelem White’em – producentem m.in. filmu „Monty Python i Święty Graal” – który po zachorowaniu zamknął swoją firmę i zmarł.
„Ona próbuje wam wmówić, że ma ciężkie życie. Ona dosłownie podróżuje po świecie” – drwił Aidala. „Harvey był odpowiednim kawalerem, który wypełniłby świat [Haley po] Michaelu White, który właśnie odchodził. Był singlem. Był na rynku” – dodał.
Aidala wyśmiał ponadto emocjonalność Haley podczas składania przez nią zeznań, twierdząc, że płakała, bo „została przyłapana na kłamstwie”. Następnie wszedł na mównicę świadka i w sposób prześmiewczy naśladował zachowanie kobiety i jej byłej współlokatorki Elizabeth Entin, czym wywołał śmiech u kilku ławników.
Sokolę obrońca Weinsteina opisał jako „żądną sławy kobietę z problemami”, która zgłosiła się do magazynu Rolling Stone, aby „zostać nazwaną najmłodszą ofiarą” jego klienta.
„Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, aby była ważna. Chodzi o to, aby była znana” – stwierdził Aidala.
Adwokat podważył także zeznania Mann, zwracając uwagę przysięgłych na jej historię o strzykawce z zastrzykiem na zaburzenia erekcji, którą miała zauważyć w koszu na śmieciu tuż po gwałcie. Aidala stwierdził, że zastrzyk ten „działa dopiero po 15-20 minutach”.
„Wiecie, że Jessica kłamie, kiedy mówi, że [Weinsteina] nie było przez chwilę. Czy „przez chwilę” oznacza 15 do 20 minut? Nie oznacza. Po prostu nie oznacza” – powiedział Aidala, zmierzając do końca swojej mowy.
W przyszły poniedziałek po południu odbędzie się kolejna rozprawa, podczas której swoje ostateczne stanowisko ogłosi zespół prokuratorów.
Red. JŁ