„Gdy nasi bracia przychodzą z bombami i bronią, to chcemy ich przytulić, to nie chcemy się bronić – to początek piosenki bawarskiego barda Konstantina Weckera” – pisze niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wyjaśniając, że Wecker był jednym z kilkunastu sygnatariuszy listu otwartego do kanclerza Scholza.
Przedstawiciele niemieckiej kultury, nauki, polityki i mediów wzywali w liście rząd do wstrzymania dostaw broni na Ukrainę i przekonanie jej, że dalszy opór militarny wywołuje jedynie „niekontrolowaną eskalacją wojny z nieprzewidywalnymi konsekwencjami dla całego świata”.
Przy takim pacyfistycznym tekście piosenki Weckera na pewno przyjemnie wspólnie pokołysać się na koncercie, w przyjemnej atmosferze – zauważa Michael Martens, publicysta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). I zastanawia się, jaki wpływ może mieć taki tekst „na uwięzionych w Mariupolu? Na krewnych osób, zabitych ze związanymi rękami w Buczy i Irpieniu? Na matki ze Srebrenicy, których mężów i synów zamordowano, ponieważ Zachód nie przyszedł im z pomocą? Czy oni też chcą przytulić swoich oprawców?”.
Jak podkreśla Martens, pieśń Weckera jest zaledwie „jednym z wielu przykładów zachodnioniemieckiego pacyfizmu, który bezwarunkowo skapitulował przed złem”.
„To idealna muzyka na marsz wielkanocny dla zastępów niemieckich rozjemców, którzy w tej wojnie są zdeterminowani, by pozostać pacyfistami, do ostatniego Ukraińca” – pisze Martens.
Dodaje jednak, że obecnie „nadeszły ciężkie chwile dla pacyfistów, ponieważ ich wiara straciła swoją niewinność”.
Jak zauważa Martens, wezwanie do tworzenia pokoju, samemu będąc bezbronnym, z gitarą zamiast broni – wydaje się „nieznośnie cyniczne w obliczu rosyjskiej wojny, mającej na celu zniszczenie państwa i narodu ukraińskiego”. „Może w niezamierzony sposób, ale hasła pacyfistów okazały się śmiertelne” – podkreśla.
Dodaje, że oczywiście w historii zdarzały się okoliczności, gdy pacyfizm mógł okazać się dobrym rozwiązaniem. „Kiedy europejskie imperia chciały siłą utrzymać swoje kolonie, więcej pacyfizmu ze strony Francji lub Wielkiej Brytanii byłoby dobre” – przekonuje i podkreśla, że mimo wszystko „Hitler nie został pokonany przez pacyfistyczne marsze wielkanocne, a wojsk Putina nie pokona się przytulaniem”.
„Rozlew krwi na Ukrainie sprawił, że zwolennicy pseudo-pokojowych haseł (…) nie mogą już wywyższać się jako moralnie lepsi tylko dlatego, że są +za pokojem+. Trzeba uważnie spojrzeć, co oznacza bycie za pokojem w każdym indywidualnym przypadku” – uważa Mertens i podsumowuje: „Zapewnienie pokoju w czasie pokoju jest wciąż cenną wartością. Ale tam, gdzie nie da się pokoju utrzymać, priorytety muszą się zmienić”.(PAP)
mszu/ jar/