W Finlandii rozpoczęły się we wtorek strajki pracowników zatrudnionych w sektorze przemysłowym i technologicznym. Związki zawodowe domagają się podwyżki wynagrodzeń o 10 proc. w ciągu dwóch lat. Pracodawcy odrzucają ten postulat jako zbyt wygórowany.
„Inflacja uderzyła w nasze pensje, a podwyżek w zasadzie nie było. Fińskie wynagrodzenia są na niskim poziomie. Do tego podwyższono VAT” – powiedział jeden ze strajkujących w zakładzie metalowym w Karelii.
Przez dwa tygodnie pracownicy różnych zakładów w całym kraju będą strajkować przez łącznie sześć dni. Z każdym kolejnym dniem strajku całodniowe przestoje w pracy będą obejmować coraz więcej zakładów i osób; w ostatnim dniu, 12 grudnia, ma w nim uczestniczyć blisko 80 zakładów i kilkanaście tysięcy pracowników.
Łącznie w spór pracowniczy zaangażowanych jest kilkaset przedsiębiorstw, w tym m.in. największe zakłady produkcji amunicji i zbrojeniowe, Nammo Lapua oraz Sako.
Związek zawodowy Federacji Fińskiego Przemysłu (Teollisuusliitto) jest największym w kraju i zrzesza ok. 200 tys. członków.
Z Helsinek Przemysław Molik (PAP)