Nim został papieżem polskiej fantastyki i ojcem chrzestnym komiksu, chciał być prominentnym krytykiem filmowym, ale to środowisko okazało się bardzo hermetyczne. Miast krytykiem, Maciej Parowski stał się więc właśnie bohaterem filmowym. „Fantastyczny Matt Parey” w kinach od piątku.
Mógł być jednym z wielu świetnych pisarzy, a był przede wszystkim świetnym redaktorem – jednym z niewielu. „Sapkowski, Dukaj i wielu, wielu innych – niemal cała polska fantastyka w ostatnich czterech dekadach powstała albo z inicjatywy Parowskiego, albo jemu na złość” – napisał Wojciech Orliński, dzień po jego śmierci (wyborcza.pl, 2019).
„Był kustoszem pamięci rodzimej fantastyki, byłoby rzeczą niegodną zapomnieć i o nim. A nieprędko pewnie zdarzy się znów taki kronikarz i redaktor, zdolny odsunąć się trochę w cień, by przede wszystkim mówić o innych i troszczyć się o ich dorobek” – ocenił w opublikowanym w „Tygodniku TVP” (listopad 2019) tekście „Osamotniony, staroświecki, dziwaczny. Poszedł dalej w ciemność…” Krzysztof Wołodźko.