Polska powinna wygrać z Maltą różnicą co najmniej pięciu-sześciu goli – ocenił Karol Świderski, zdobywca dwóch bramek w zakończonym wynikiem 2:0 meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata 2026 w Warszawie.
„Mecz wyglądał lepiej (niż z Litwą), powinniśmy strzelić co najmniej pięć-sześć goli” – powiedział Świderski w rozmowie z TVP Sport, przyznając, że po spotkaniu z Litwą (1:0) odczuwał niesmak.
„Wyszliśmy bardziej spokojni na boisko, stwarzaliśmy sytuacje. Tego na pewno brakowało z Litwą. Zdaję sobie sprawę, z jakim rywalem graliśmy i musimy ciężko pracować, żeby iść do przodu” – podkreślił.
Świderski zwrócił uwagę, że w obu meczach eliminacji zabrakło dwóch podstawowych piłkarzy – Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego.
„Nie było +Zielka+, nie było +Zalesia+. Z tymi zawodnikami będzie zdecydowanie łatwiej. Myślę, że możemy być spokojni przed następnymi meczami” – ocenił.
Napastnik Panathinaikosu Ateny po raz pierwszy w spotkaniu reprezentacji zdobył więcej niż jedną bramkę. Żałował, że nie udało mu się skompletować hat-tricka. A miał ku temu kilka okazji. W jednej z nich zamiast strzelać, zdecydował się na podanie do Jakuba Kamińskiego.
„+Kamyczek+ grał bardzo dobry mecz, zasłużył na gola, chciałem mu wyłożyć piłkę, może za mocno podałem” – ocenił.
Świderski zdobył bramki numer 12 i 13 w reprezentacji Polski, zrównując się pod tym względem z Andrzejem Juskowiakiem i Włodzimierzem Smolarkiem.
„Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja na hat-trick” – zakończył. (PAP)
Probierz: największą bolączką jest brak skuteczności
Trener Michał Probierz przyznał po wygranym 2:0 meczu z Maltą w Warszawie w eliminacjach mistrzostw świata, że gra drużyny uległa poprawie względem spotkania z Litwą, choć wciąż bolączką jest brak skuteczności. „Mamy komplet punktów, ale to nie znaczy, że jest świetnie” – dodał.
Biało-czerwoni wygrali oba marcowe mecze eliminacji na PGE Narodowym. Na inaugurację pokonali w piątek Litwę 1:0, dość szczęśliwie, po golu Roberta Lewandowskiego w końcówce spotkania. Natomiast w poniedziałek zwyciężyli Maltę 2:0 po dwóch trafieniach Karola Świderskiego.
„Wciąż jest dużo elementów do poprawy. Brak Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego mocno nas ograniczył (obaj piłkarze Interu Mediolan leczą urazy – PAP), oni wnosili najwięcej do ataku pozycyjnego. W meczu z Litwą niektóre elementy nie funkcjonowały, ale nie zgodzę się, że aż tak słabo graliśmy. Dzisiaj staraliśmy się poprawić różne elementy, np. stałe fragmenty gry” – powiedział Probierz na konferencji po meczu z Maltą.
„Na pewno płynniej przechodziliśmy z piłką do ataków, stworzyliśmy więcej sytuacji, byliśmy też groźniejsi po stałych fragmentach gry. Martwiło mnie, że za łatwo Malta wychodziła z kontratakami, dlatego po przerwie na boisko wszedł Bartek Slisz. Największym problemem jest to, że nie wykorzystujemy sytuacji. Dzisiaj mieliśmy mnóstwo okazji. Szkoda mi szczególnie Kuby Kamińskiego. Włożył dużo serca i zdrowia, ale nie zdobył bramki” – dodał.
Polska prowadzi w tabeli z kompletem punktów, jednak teoretycznie najgroźniejsza w grupie G Holandia jeszcze nie rozpoczęła rywalizacji.
„Chcemy zająć pierwsze miejsce. Wiemy, że Holandia jest silna, ale zobaczymy, co będzie za kilka miesięcy. Życie potrafi wiele zmienić – nie wiadomo, kto będzie kontuzjowany, a kto będzie mógł zagrać” – stwierdził selekcjoner.
„Zdobyliśmy sześć punktów, ale to nie znaczy, że już jest świetnie. Wiemy, że borykamy się z różnymi kłopotami i rozumiem krytykę, chociaż czasami się z nią nie zgadzam. Chciałbym przy okazji podziękować kibicom za doping w obu meczach” – dodał.
W przerwie spotkania z Maltą selekcjoner zmienił Jana Bednarka, który po raz drugi (wcześniej w Southampton FC) doznał urazu głowy. Natomiast dopiero od 66. minuty zagrał Lewandowski.
„Janek dostał mocno w głowę. Lekarze podjęli decyzję, żeby nie wystawiać go w drugiej połowie, ze względu na to, co było wcześniej (w Anglii – PAP). Ale ten dzisiejszy uraz to nic poważnego” – powiedział Probierz.
„Jeżeli chodzi o Roberta – ustaliśmy przed meczem, że jeśli będzie potrzeba, to wejdzie na boisko. Wcześniej grał z lekkim urazem, ale chcę go pochwalić, bo mimo tego przyjechał na zgrupowanie, żeby pomóc reprezentacji. Podobnie Matty Cash. Ustaliliśmy, że pojawi się na ostatnie 20-30 minut. Czuł się zmęczony, nie chcieliśmy ryzykować. Miał wcześniej problemy zdrowotne” – wytłumaczył selekcjoner. (PAP)