Negocjacje amerykańsko-rosyjskie mogą zakończyć się fiaskiem, a wojna może trwać dalej, jeśli Rosja nie wycofa się z żądań godzących w suwerenność Ukrainy – ocenił w rozmowie z PAP dr Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Mieroszewskiego.
Jak podkreślił ekspert, prezydent Wołodymyr Zełenski jasno zademonstrował swój sprzeciw wobec formatu rozmów amerykańsko-rosyjskich, prowadzonych we wtorek w Arabii Saudyjskiej, w których pominięto obecność przedstawicieli Ukrainy.
Zełenski miał przybyć w środę do Rijadu na rozmowy z księciem Mohammadem ibn Salmanem, lecz we wtorek poinformował o odwołaniu wizyty. „Nie można podejmować decyzji o tym, jak zakończyć wojnę w Ukrainie bez Ukrainy” – powiedział Zełenski, odnosząc się do negocjacji amerykańsko-rosyjskich.
Jak zauważył analityk, istnieje możliwość, że wojna na Ukrainie wcale nie skończy się tak szybko, jak chcą tego Amerykanie. Dodał, że Kijów może zrezygnować z prób odzyskania siłą obszarów Ukrainy okupowanych przez Rosję, co oznacza pogodzenie się z efektywną kontrolą Rosji nad tymi terenami.
„Ukraina sprzeciwi się natomiast, jeśli Kreml – przy współudziale administracji prezydenta Trumpa – będzie chciał wymusić na Kijowie formalną cesję okupowanych terytoriów na rzecz Rosji lub będzie usiłował narzucić Ukrainie warunki rozejmu nie zapewniające jej bezpieczeństwa co najmniej w ciągu najbliższych kilkunastu lat” – ocenił Adamski.
Rosja powtórzyła w Rijadzie swoje żądania pod adresem Kijowa, w tym dotyczące nieprzystępowania Ukrainy do NATO. Przedstawiciele nowej amerykańskiej administracji ocenili wcześniej, że członkostwo Ukrainy w Sojuszu jest „nierealistyczne”.
„Pamiętajmy jednak, że dążenie do wstąpienia do NATO jest zapisane w ukraińskiej konstytucji. Suwerenne państwa same wybierają, do jakiego sojuszu chcą należeć, dlatego próba zmuszenia Ukrainy do usunięcia tego zapisu byłaby równoznaczna z próbą ograniczenia jej suwerenności, przekształcenia w protektorat” – zauważył wicedyrektor Centrum Mieroszewskiego.
Jak podkreślił analityk, prócz żądań dotyczących kontroli nad terytorium, nieprzystępowania Ukrainy do NATO czy braku obecności żołnierzy Sojuszu na ukraińskiej ziemi, Rosja chciałaby także, aby na Ukrainie zostały przeprowadzone nowe wybory – zapewne licząc na objęcie władzy przez siły bardziej przychylne Kremlowi.
„Na Ukrainie nie dojdą do władzy żadne siły prorosyjskie, natomiast wymuszanie szybkiego przeprowadzenia wyborów oznacza – z uwagi na przepisy ukraińskiej konstytucji – także wymuszanie zniesienia stanu wojny. To stanowiłyby z pewnością zagrożenie, bo osłabiałoby zdolność państwa do obrony, a także uruchamiałoby, jak to się dzieje w każdej kampanii wyborczej, procesy osłabiające jedność społeczeństwa” – powiedział Adamski.
„Kreml mógłby wykorzystać to w dowolnym momencie, zrywając rozejm i atakując Ukrainę ponownie. Wybory są potrzebne, ale po rozejmie i ustabilizowaniu się sytuacji, a nie jako warunek rozejmu” – przestrzegł rozmówca PAP.
Prezydent USA Donald Trump poparł we wtorek rosyjski postulat zorganizowania wyborów w Ukrainie, choć, jak zaznaczył, nie ma to żadnego związku z tym, że żądają tego Rosjanie.
Marcin Furdyna (PAP)
mrf/ szm/ mow/