Propozycja prezydenta USA Donalda Trumpa dotycząca Strefy Gazy spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem w regionie i poza nim, ale część izraelskiej skrajnej prawicy może ją wykorzystać, by starać się zablokować kontynuację rozejmu w Strefie Gazy – skomentował dla PAP izraelski analityk Eldad Szawit.
Trump zapowiedział we wtorek podczas wizyty premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Białym Domu plan zakładający przejęcie kontroli nad Strefą Gazy przez USA i przesiedlenie jej obecnych mieszkańców.
„Te pomysły zaskoczyły nawet bliskich współpracowników Trumpa. Biały Dom przyznał później, że nie jest to jeszcze konkretny plan i wymaga opracowania szczegółów, (…) dlatego jest jeszcze za wcześnie, by oceniać, jak wpłynie to na powojenną przyszłość Strefy Gazy” – zaznaczył Szawit, który jest starszym analitykiem Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym (INSS) przy Uniwersytecie Telawiwskim.
Ekspert dodał jednak, że propozycje Trumpa spotkały się z szerokim sprzeciwem w regionie Bliskiego Wschodu i poza nim, co sprawia, że „trudno traktować je jako realistyczne”.
Trump już wcześniej mówił, że Palestyńczycy ze Strefy Gazy mieliby udać się do Egiptu i Jordanii; później uzupełnił, że mogą być to jeszcze inne państwa. Przywódcy Egiptu i Jordanii kilkakrotnie zdecydowanie sprzeciwili się planowi amerykańskiego przywódcy.
W najbliższych tygodniach liderzy obu tych państw mają udać się do Waszyngtonu. W ocenie Szawita prawdopodobieństwo, że Trump zdoła przekonać Egipt i Jordanię do poparcia swojej propozycji, jest małe, ale „presja wywierana przez USA na państwa regionu może zmusić je do jakichś nowych rozwiązań”.
Oddziaływanie planu Trumpa na wewnętrzną politykę izraelską jest złożone i wciąż jest zbyt wcześnie, by to oceniać – odpowiedział ekspert, pytany o to, jak ogłoszenie koncepcji amerykańskiego prezydenta może wpłynąć m.in. na toczące się negocjacje dotyczące przedłużenia zawieszenia broni z Hamasem w Strefie Gazy.
„Stanowisko Netanjahu nie jest tutaj do końca jasne, ale część skrajnej prawicy prawdopodobnie wykorzysta wypowiedzi Trumpa do tego, by wpłynąć na premiera i wstrzymać drugi etap zawieszenia broni” – zauważył analityk.
Obecna pierwsza faza zawieszenia broni weszła w życie 19 stycznia i potrwa do początku marca. Do tego czasu Hamas i Izrael powinny wynegocjować warunki dalszej części porozumienia, zakładającej bezterminowy rozejm.
Losy porozumienia są niepewne. Skrajnie prawicowe ugrupowania żądają wstrzymania rozmów o dalszym rozejmie i wznowienia walk po zakończeniu jego pierwszej fazy, grożąc, że w przeciwnym wypadku mogą obalić koalicyjny rząd Netanjahu.
Zwolennicy kontynuacji wojny argumentują, że Hamas został znacznie osłabiony, ale wciąż kontroluje Strefę Gazy, na co Izrael nie może się zgodzić. Netanjahu również wielokrotnie podkreślał, że Izrael nie zgodzi się na to, by Hamas pozostał u władzy w Strefie Gazy.
Przyjęcie porozumienia na dotychczas znanych warunkach oznaczałoby, że izraelskie wojska musiałyby całkowicie wycofać się ze Strefy Gazy w sytuacji, gdy po rozpoczęciu rozejmu odrodziły się tam rządy Hamasu.
Premier znajduje się jednocześnie pod presją opinii publicznej. Wielu Izraelczyków domaga się utrzymania rozejmu, widząc w tym przede wszystkim nadzieję na uwolnienie zakładników, pozostałych w niewoli Hamasu.
W komentarzu Szawita i innego eksperta INSS, Chucka Freilicha, zamieszczonym na stronie Instytutu, podkreślono, że „szokujące” propozycje Trumpa są też odwróceniem dziesięcioleci „dyplomatycznego konsensusu” dotyczącego regionu Bliskiego Wschodu.
Tym groźniejsza była odmowa odpowiedzi Trumpa na pytanie, czy uzna suwerenność Izraela nad okupowanym Zachodnim Brzegiem – dodali badacze. Prezydent USA zapowiedział, że w ciągu miesiąca wyda w tej sprawie „ważne ogłoszenie”.
Wydaje się, że Trump rzeczywiście myśli nieszablonowo, starając się znaleźć rozwiązania problemów, którym „przez dekady nie była w stanie sprostać konwencjonalna dyplomacja”. Te propozycje mogą jednak, w perspektywie krótkoterminowej, utrudnić wprowadzenie rozejmu w Strefie Gazy, co z kolei przełoży się na wzrost niestabilności w regionie – ostrzegli Szawit i Freilich.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)