Efekt powrotu Donalda Tuska już się kończy – powiedział portalowi wPolityce.pl szef klubu PiS Ryszard Terlecki. W jego opinii lider PO grał na „rozległą polaryzację”, co było dobre tylko „przez pierwsze tygodnie”. Przyznał też, że ZP miała wiosną „troszkę kłopotów z prezentacją Polskiego Ładu”.
Portal pisze, że według ostatnich sondaży poparcie dla PiS-u „na ogół wzrasta” i rośnie dystans między PiS-em a KO.
„Mieliśmy wiosną troszkę kłopotów z prezentacją Polskiego Ładu. Nie do końca udane było przedstawienie tego programu, może niepotrzebnie zaczęliśmy od tematu podatków” – uważa wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS. „Jednym słowem nie dało to takiego efektu, jak się spodziewaliśmy” – dodał w rozmowie z portalem.
Według niego obecnie następuje „coś w rodzaju restartu”. „Na nowo prezentujemy propozycje z Polskiego Ładu, poza tym one teraz wchodzą do Sejmu i będą się przekształcać w konkretne ustawy. Wydaje mi się, że ten efekt, którego nie osiągnęliśmy wiosną, teraz jest i działa na naszą korzyść” – podkreślił Terlecki.
Polityk PiS uważa też, że tzw. efekt Tuska już nie działa.
„Efekt powrotu Tuska już się kończy. Jego pomysł na gwałtowną, rozległa polaryzację, nie bardzo się sprawdził. To było dobre przez pierwsze tygodnie, ale ile można” – ocenił.
„Teraz Tusk w ogóle trochę ucichł, intensywność jego działań znacznie osłabła. Ci, którzy byli zachwyceni jego powrotem i wzmocnili wyniki sondażowe PO, głównie kosztem Hołowni, teraz zastanawiają się, czy słusznie postąpili. Sądzę, że skutkiem tego jest osłabienie pozycji PO w sondażach” – powiedział polityk PiS.
Terlecki ocenił też, że opozycji zaszkodził – jego zdaniem nieudany – Campus Polska. „Te rozmaite wpadki, dziwne wypowiedzi, ta cała otoczka rewolucji obyczajowej, którą tam próbowano lansować, to wszystko spowodowało, że zamiast pozyskania zwolenników, to PO raczej ich traci. Z drugiej strony jest też klapa kongresu (Szymona) Hołowni. Żadnych pomysłów, które mogłyby pozyskać wyborców, ogólnikowe stwierdzenia, a reszta to wszystko mgławica” – powiedział.
Jego zdaniem na wzrost poparcia dla PiS-u znaczenie ma reakcja tej partii na kryzysową sytuację na granicy z Białorusią. „To oczywiście wbrew naszym intencjom, bo jest jasne, że nie cieszymy się z napięcia na granicy i konieczności wprowadzania stanu wyjątkowego” – wyjaśnił. „To, co mówiliśmy zawsze, czyli (…) że nie chcemy napływu nielegalnych imigrantów, to teraz odżyło w związku z sytuacją w Afganistanie i na naszej granicy. Nasza reakcja na napięcie na granicy z pewnością prowadzi do zyskania przez nas kolejnych zwolenników” – ocenił szef klubu PiS. (PAP)
kos/ ann/