13.7 C
Chicago
sobota, 19 kwietnia, 2025

Edvard Munch i jego „dziennik duszy”. Jak „Krzyk” wszedł do popkultury

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Edvard Munch nazywał swoje malarstwo „dziennikiem duszy”. Pokazywał nim swoje przeżycia oraz oddawał cały wachlarz uczuć: pożądanie, miłość, zazdrość, smutek, samotność, strach – powiedziała PAP Marta Motyl, autorka książki „Munch. Nie tylko Krzyk”. Jego najsłynniejszy obraz wszedł do popkultury.

Norweski malarz i grafik Edvard Munch (1863-1944) to jeden z czołowych nowatorów w sztuce przełomu XIX i XX wieku. Zasłynął jako twórca dzieł najpełniej wyrażających lęki i obsesje przełomu wieków, a jego twórczość inspirowała niemieckich ekspresjonistów. Najbardziej rozpoznawalnym dziełem Muncha jest „Krzyk” z 1893 r. Munch – oraz jego obraz – stał się bohaterem najnowszej książki historyczki sztuki Marty Motyl, która pokazuje, że nie tylko strach, ale także inne emocje można znaleźć na obrazach tego artysty.
W rozmowie z PAP autorka książki zaznaczyła, że Munch nazywał swoje malarstwo „dziennikiem duszy”. „W obrazach pokazywał swoje przeżycia, od młodości po starość. Zobaczymy w nich m.in. śmierć jego matki i siostry, jego romanse, konflikty, jego samotność, choroby, wreszcie – jego starzenie się i myśli o ostatniej godzinie” – wyjaśniła. „Tylko że dopiero znając koleje losu Muncha, odbierzemy dane dzieła jako pamiętnik artysty” – dodała. Dlatego w książce historyczka sztuki równolegle pisze o jego życiu i malarstwie.
A styl Muncha – jak podkreśliła Motyl – był rewolucyjny, o czym świadczy chociażby wystawa jego malarstwa w Berlinie w 1892 r. „Tamtejsza publiczność była przyzwyczajona do obrazów malowanych w stylu realistycznym, z uwzględnieniem szczegółów, w palecie o wiele bardziej stonowanej i o patriotycznej tematyce. Doświadczyła szoku, widząc obrazy Muncha z syntetycznymi formami, utrzymane w intensywnej kolorystyce i oddające nastroje, jak chociażby +Rozpacz+” – powiedziała. „Widzowie komentowali, że dzieła te są namalowane po partacku. To właśnie wtedy pierwszy raz pojawiło się pojęcie +sztuki zdegenerowanej+” – dodała. Wystawę zamknięto niespełna po tygodniu.
Autorka książki przypomniała także, że „syntetyczne, szkicowe formy stosowali również impresjoniści, tyle że sięgali po znacznie mniej wyraziste barwy niż Munch i nie obwodzili plamy barwnej mocnym konturem tak jak on”. Obrazy impresjonistów różniły się od obrazów Muncha również treścią. „Były to pejzaże oraz portrety czytających mężczyzn i szyjących kobiet, jak ironicznie określał tego typu wizerunki sam Munch. Był więc rewolucjonistą też w tym, że przedstawiał postaci targane silnymi emocjami” – podkreśliła.
W swoim malarstwie Munch oddawał cały wachlarz uczuć: zakochanie, pożądanie, miłość, zazdrość, refleksję, smutek, samotność, niepokój, prześladowanie, strach… „Każde z nich starałam się uwzględnić, pisząc o jego malarstwie. Zaletą obrazów Muncha jest bezwzględna szczerość w przedstawianiu emocji, ujmowanych w mocno uproszczone formy. Dlatego nie wydają się muzealne i oddziałują również na współczesnych odbiorców” – powiedziała Marta Motyl.
Poza emocjami obrazy Muncha obfitują także w symbole, które mają kierować do pewnych motywów czy nastrojów. „Symbole te bywają niejednoznaczne, więc trudno mówić o jednolitym przekazie. Jednak można ten przekaz uogólnić do tego, że Munch, często symbolicznie nawiązując do miłości i do śmierci, uwidacznia w dziełach walkę Erosa z Tanatosem. Wskazuje na znaczenie nieświadomości w życiu człowieka, na rolę instynktów i impulsów” – wyjaśniła. „Można powiedzieć, że artysta ukrył w obrazach psychoanalityczne treści, tyle że to nie jest rodzaj szyfru. To raczej głębsze znaczenia, jak najbardziej możliwe do odkrycia. Poświęcam im sporo miejsca w swojej książce” – powiedziała.
Historyczka sztuki przypomniała, że Munch przystał do norweskiej bohemy nastawionej antyakademicko, antymieszczańsko i nawet ilustrował książkę jej guru, czyli „Cyganerię Kristianii” Hansa Jagera. „Miał znajomości także wśród bohemy paryskiej i przede wszystkim berlińskiej. W Berlinie poznał Stanisława Przybyszewskiego i prawdopodobnie wprowadził do jego kręgu słynną Dagny. Munch należał do dekadentów (pokazał siebie jako dekadenta chociażby w +Autoportrecie z papierosem+ z 1895 roku) i do malarzy symbolistów” – powiedziała historyczka sztuki.
Wskazała, że filozofia jego obrazów z przełomu wieków, z „Madonną” jako femme fatale, z „Krzykiem” jako przedstawieniem lęku egzystencjalnego, czerpała właśnie z pesymistycznej filozofii dekadencji. „Stąd twórczość Muncha najpierw pojęła i przyjęła wspomniana bohema. Z kolei prasa norweska, reprezentująca mieszczaństwo, upatrzyła sobie go na istną ofiarę, ponieważ nie rozumiała ani jego stylu, ani przekazu. Zmieniła front dopiero wraz ze wzrostem popularności malarza” – wyjaśniła.
Marta Motyl przypomniała także, że ze względu na silny wyraz wizualny obrazów, przekazujący równie silny wyraz emocjonalny, Munch jest uznawany za jednego z prekursorów XX-wiecznego ekspresjonizmu. „Z drugiej strony ekspresjonizm to nurt, który przewija się w sztuce różnych epok, na przykład w gotyku czy w manieryzmie. Tym samym Muncha można nazywać także ekspresjonistą w sensie ścisłym. A z jego dorobku pełnymi garściami czerpali później ekspresjoniści niemieccy” – powiedziała.
Z czasem twórczość Muncha została lepiej zrozumiana i jeszcze przed I wojną światową cieszyła się powodzeniem i uznaniem. „Zwłaszcza że nadciągały nowe prądy artystyczne, jak kubizm czy konstruktywizm, i w obliczu kolejnych nowinek Munch stawał się wręcz klasykiem nowoczesności” – podkreśliła Motyl.
Duży wpływ na popularność Edvarda Muncha, a zwłaszcza jego „Krzyku”, wywarła popkultura. „Tak jak o wejściu +Mona Lisy+ do popkultury zdecydowała kradzież obrazu z Luwru w 1911 r., tak stało się z +Krzykiem+. On doczekał się nawet dwóch kradzieży, dwóch różnych swoich wersji, a pierwsza nastąpiła w 1994 r.” – przypomniała. Zwróciła uwagę, że nie bez przyczyny właśnie w 1996 r. nakręcono horror „Krzyk”, w którym morderca nosi maskę wzorowaną na obliczu postaci z najsłynniejszego dzieła Muncha. „Obraz stał się szeroko rozpoznawalny także dzięki filmom animowanym i reklamom” – wskazała autorka książki.
Reprodukcja z czasem pojawiła się na różnego rodzaju przedmiotach. „Jest to obraz charakterystyczny przez plakatową wręcz prostotę głównej postaci. Dlatego w dobie mediów społecznościowych jeden z emotikonów – wyrażający przerażenie – to właśnie charakterystyczna twarz, a raczej twarzoczaszka z +Krzyku+” – podkreśliła Marta Motyl. M.in. dzięki temu Munch jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych malarzy. „Jednak takie rozsławienie niesie za sobą ryzyko uproszczenia, co także poruszam, pisząc o +Krzyku+. Dążę do tego, żeby czytelnik zyskał szerszy obraz sytuacji” – podkreśliła.
Historyczka sztuki wyznała, że „Krzyk” mocno na nią działa, ale nie przypadkiem jej najnowsza książka nosi tytuł „Munch. Nie tylko Krzyk”. „Do moich ulubionych dzieł Muncha zaliczam jeszcze +Madonnę+, równie wyrazistą i wieloznaczną. Skłania do zastanowienia się nad tym, co ta kobieta właśnie przeżywa w takim uniesieniu. Cóż, twórczość Muncha przyciąga i pociąga także tymi zagadkami” – podkreśliła.
Książka „Munch. Nie tylko Krzyk” ukazała się w wydawnictwie Lira. (PAP)

 

Anna Kruszyńska

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"