Zaległości w nauce wywołane lekcjami na odległość nie są problemem tylko na tu i teraz dla uczniów. Mogą mieć potężne przełożenie na rynek pracy i PKB – ostrzegają eksperci UW w raporcie o ekonomicznych skutkach zamknięcia szkół podczas pandemii, opisywanym we wtorek przez „Dziennik Gazetę Prawną”.
„Badacze Uniwersytetu Warszawskiego i Banku Światowego nie pozostawiają złudzeń. Z ich raportu, powstałego na podstawie badań PISA nadzorowanych przez OECD, wynika, że edukacja zdalna w pandemii odbije się na przyszłych pokoleniach pracowników. Nie obejdzie się też bez strat dla całej gospodarki” – donosi „DGP”.
Gazeta przypomina, że badania PISA mierzą postępy 15-latków w takich porównywalnych dziedzinach, jak: matematyka, czytanie ze zrozumieniem, nauki przyrodnicze. Wyniki warszawskich uczniów, którzy przed pandemią należeli do światowej czołówki, wypadły w 2021 r. o ok. 20–40 pkt słabiej na skali PISA niż w badaniach przedpandemicznych. „To strata, która przekłada się na równowartość około dwóch zaprzepaszczonych lat edukacji. To dramatycznie niższe wyniki, niż uzyskiwali uczniowie jeszcze w 2018 r.” – podkreśla „DGP”.
Dr Tomasz Gajderowicz, współautor badań z Evidence Institute i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW zwraca uwagę, że z dużym prawdopodobieństwem w mniejszych miastach i na wsiach luka edukacyjna jest jeszcze większa, szczególnie w samorządach, gdzie nie wszyscy mieli odpowiedni sprzęt, internet.
„Mechanizm przełożenia się luki edukacyjnej na gospodarkę i zarobki wynika natomiast wprost z produktywności. W uproszczeniu: niższy poziom kapitału ludzkiego w gospodarce (który buduje się poprzez edukację) oznacza nieco niższą produktywność – mniej efektywne działanie na rynku pracy” – wskazuje dziennik.
Autorzy raportu zaznaczają, że negatywne skutki spowoduje też reforma edukacji z 2016 r., w wyniku której zmniejszono o rok czas wspólnej edukacji ogólnokształcącej dla wszystkich. Dziś po szkole podstawowej szybciej dochodzi do rozwarstwienia. W poprzednim systemie 15-latkowie byli w trzeciej klasie gimnazjum, po której dopiero dokonywali wyborów różnorodnych ścieżek edukacyjnych. Dziś uczniowie w tym wieku wybór mają za sobą i już są rozproszeni w szkołach branżowych, liceach i technikach.
Poproszone o ocenę raportu Ministerstwo Edukacji nie zgadza się z tak radykalną diagnozą postawioną przez autorów opracowania. „MEiN podjęło wiele działań mających na celu zmniejszenie negatywnych skutków pandemii dla uczniów, np. poprzez dodatkowe godziny zajęć, które mogły realizować szkoły (w tym zajęcia edukacyjne, sportowe), a także w zakresie zwiększonej pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Celem, który przyświeca wszystkim tym działaniom, jest realne dobro uczniów, a nie jedynie aspekt utylitarny, który polegałby na sprowadzeniu całej edukacji do kwestii związanych z rynkiem pracy i zatrudnieniem” – podkreśla Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka MEiN.(PAP)
reb/ dki/