Nie wygrywa się wyborów na negatywnej kampanii – powiedział PAP politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Olgierd Annusewicz. Jego zdaniem w ostatnim tygodniu kampanii Karol Nawrocki „pokazywał się jako ofiara, ale też za każdym razem budował pozytywny przekaz”.
W poniedziałek rano Państwa Komisja Wyborcza ogłosiła oficjalne wyniki niedzielnego głosowania w wyborach prezydenckich. Karol Nawrocki uzyskał 10 mln 606 tys. 877 głosów (50,89 proc.), zaś Rafał Trzaskowski 10 mln 237 tys. 286 głosów (49,11 proc.).
Pytany o ocenę wyników drugiej tury wyborów politolog UW dr hab. Olgierd Annusewicz ocenił, że nie jest zaskoczony, bo „wyniki pierwszej tury wskazywały na to, że większe szanse na zwycięstwo ma Nawrocki”. „Proste dodawanie poparcia Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna i Marka Jakubiaka dawało bezpieczną, moim zdaniem ponad dwuprocentową przewagę nad Rafałem Trzaskowskim” – powiedział ekspert.
„Sztab Trzaskowskiego o tym doskonale wiedział i rzeczywiście pierwszy tydzień kampanii został bardzo dobrze przeprowadzony. Był on obliczony na to, by przekonać do siebie wyborców Mentzena. I mam wrażenie, że do poniedziałku, wtorku jeszcze te szanse Trzaskowskiego były naprawdę wysokie. Strategia zakładała, żeby w drugim tygodniu maksymalnie mobilizować ten elektorat, który nie poszedł do wyborów w pierwszej turze i to się też udało” – ocenił Annusewicz.
Zdaniem politologa, błąd został popełniony na początku drugiego tygodnia kampanii przed II turą. Wówczas w niektórych mediach pojawiły się artykuły o rzekomych powiązaniach Nawrockiego ze światem przestępczym w czasie, gdy pracował w sopockim Grand Hotelu jako ochroniarz. Jak ocenił politolog, „nie wygrywa się wyborów na negatywnej kampanii”.
„To moim zdaniem było takie przeważające w tej kampanii. Ten atak został bardzo skutecznie przez sztab Nawrockiego odparty takim zdaniem, które mi utkwiło w pamięci, które moim zdaniem odegrało bardzo dużą rolę. To było to, co powiedziała pani Marta Nawrocka (żona Nawrockiego, pracownica Krajowej Administracji Skarbowej – PAP), że ona gangsterów ściga, a nie wychodzi za nich za mąż. Myślę sobie, że wielu wyborców Mentzena odwróciło się od Trzaskowskiego po tym negatywnym ataku. Tam była szansa na to, żeby przekonać tę grupę, w jakiejś części, nie w całości oczywiście, ale w jakiejś części. Natomiast to się nie udało, a dodatkowo PiS i wyborcy Prawa i Sprawiedliwości już nieraz pokazali, że potrafią się bardzo mobilizować wtedy, by stanąć w czyjejś obronie” – powiedział Annusewicz.
Politolog porównał tę sytuację do kampanii parlamentarnej z 2023 roku, gdy to Donald Tusk był celem ataków ówczesnej ekipy rządzącej. „W tym czasie Donald Tusk i Koalicja Obywatelska przestali atakować Prawo i Sprawiedliwość i zmobilizowali wyborców do tego, żeby stanęli w ich obronie” – przypomniał. Dodał, że w ostatnim tygodniu kampanii Karol Nawrocki „mówił o tym, że jest atakowany, pokazywał się jako ofiara, ale też za każdym razem budował pozytywny przekaz”.
„To nie znaczy, że Trzaskowski i jego ludzie nie mówili o niczym innym, bo mówili oczywiście, bardzo dużo mówili. Tylko chodzi o to, że jeżeli mamy pewną pulę treści, to istotne jest to, co ludzie zapamiętują. I nie jest istotne, co zapamiętali ludzie, którzy poparli Rafała Trzaskowskiego, tylko jest istotne to, co zmotywowało jego przeciwników” – podsumował ekspert.
Pytany o przewidywania dotyczące prezydentury Nawrockiego politolog wskazał, że „w interesie Karola Nawrockiego nie jest to, żeby rządowi było lekko”. Swoje zdanie uzasadnił m.in. faktem, że prezes IPN był kandydatem wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość.
„Raczej spodziewałbym się polityki wet, polityki blokowania wszelkich możliwych decyzji rządu. Na każdym odcinku tam, gdzie to będzie możliwe. Po to, by Prawo i Sprawiedliwość mogło pokazać, że rząd sobie nie radzi. Z drugiej strony rząd będzie każdą swoją porażkę, każde niedociągnięcie, każde niedowiezienie uzasadniał tym – i nie mówię, że niesłusznie – że przeszkadza prezydent albo nie pomaga prezydent” – ocenił politolog.
Dr hab. Olgierd Annusewicz powiedział, że „w przypadku Andrzeja Dudy mogliśmy mówić o prezydencie niepomagającym, a w przypadku Karola Nawrockiego raczej będziemy mówić o prezydencie aktywnie przeszkadzającym, czyli aktywnie rozgrywającym scenę polityczną”.
„Karolowi Nawrockiemu zależy dziś na tym, żeby PiS wróciło do władzy. PiS do tej władzy będzie w stanie wrócić, jeżeli ludzie będą bardzo niezadowoleni z rządu koalicji 15 października, więc tu jest taki mechanizm logiczny. Jeżeli rząd dziś będzie chciał coś przeprowadzić, to będzie musiał się dogadać z prezydentem i wtedy to będzie z kolei budowało prezydenta jako tego, który jest silny, ma wpływ na rzeczywistość” – powiedział.
Zdaniem politologa, „polityka rządu w tej kampanii wyborczej w zasadzie nie odegrała żadnej roli”. Jednocześnie rozpoczyna się jednak kampania przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku. „Gdyby się okazało, że partie, które poparły Karola Nawrockiego, dowożą razem wynik wyniki na poziomie z pierwszej tury, bądź podobne, to oznacza to nowy rząd za dwa lata z kawałkiem” – podsumował.(PAP)