Chicago ucierpiało na skutek ulewnych opadów deszczu, natomiast w stolicy Illinois we znaki dał się bardzo silny wiatr. Zjawisko nazywane śródlądowym huraganem pod koniec ostatniego tygodnia połamało potężne słupy energetyczne i drzewa, powodując przerwy w dostawie prądu.
Wiatr wiał z prędkością przekraczającą momentami 70 mil na godzinę. Towarzyszyły mu opady deszczu, choć mniejsze niż w metropolii chicagowskiej. Po ich ustaniu ekipy naprawcze przystąpiły do likwidacji szkód, ale już pierwsze raporty mówiły, że to nie będzie krótki proces.
Brak dostaw elektryczności dotknął około 10 tysięcy mieszkańców. Do wtorku ekipy naprawcze uporały się z awariami u 3 tysięcy klientów, kolejne 3,5 tysiąca ma odzyskać prąd do piątku, a 2,5 do niedzieli. Nie wiadomo jeszcze jak długo na powrót do normalności będzie musiał czekać jeszce około tysiąc mieszkańców.