Gubernator Florydy skrytykował Joe Bidena wchodząc na chwilę w buty prezydenta USA – hipotetycznie, choć wielu niecierpliwie wyczekuje ogłoszenia przez niego swojej kandydatury w nadchodzących wyborach prezydenckich. Ron DeSantis stwierdził – nawiązując do wygaśnięcia Title 42 – że „od razu zamknąłby południową granicę USA”, aby zaprowadzić tam porządek.
„Zamknąłbym granicę natychmiast – dlaczego na to pozwalamy? To krzywdzi ludzi. Zasługujecie na bezpieczną granicę, zasługujecie na rządy prawa” – powiedział gubernator Florydy na konferencji w Sioux Center, w stanie Iowa, gdzie uczestniczył w 3. dorocznym pikniku rodzinnym republikańskiego U.S. Rep. Randy’ego Feenstry.
„Nie wmawiajcie mi, że obcokrajowcy mogą po prostu zdecydować się na przekroczenie granicy, kiedy chcą. To my decydujemy, kto przyjeżdża do tego kraju, jako Amerykanie. Mamy wszelkie prawo do tego, aby ta granica była zabezpieczona i aby nie dochodziło do tej katastrofy” – dodał DeSantis.
Stwierdził ponadto, że w związku z sytuacją na granicy, „narkotyki wlewają się do kraju”, po czym ocenił, że konsekwencje za ten stan rzeczy powinny ponieść zarówno kartele, jak i rząd USA.
Gubernator wymienił ponadto sposoby, jakich jego „morski stan graniczny” użył, aby poradzić sobie z kryzysem – m.in. zakazując miastom na Florydzie stawania się tzw. miastami-sanktuariami oraz delegując stanowy personel do wsparcia Straży Przybrzeżnej w zatrzymywania łodzi migrantów, próbujących drogą morską dostać się do USA.
„Od sierpnia repatriowaliśmy ponad 12 000 nielegalnych cudzoziemców z powrotem na Haiti i do niektórych z tych krajów. I zgadnijcie co się stało? Oni przestają przybywać. Nie mamy już tylu przypływających łodzi” – powiedział DeSantis, cytowany przez New York Post.
Red. JŁ