Za zaprzeczanie rosyjskim zbrodniom wojennym na Ukrainie, sąd w Pradze skazał w czwartek nauczycielkę Martinę Bednarzovą na siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 20 miesięcy oraz zakazał jej nauczania przez trzy lata. Wyrok sądu, który zajmował się sprawa po raz trzeci, nie jest prawomocny.
Sąd podkreślił, że agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę została potępiona przez większość świata i mówiono o tym w mediach. Oznacza to, że oskarżona musiała być tego świadoma – uznała sędzia Eliszka Matyaszova. Podkreśliła, że nikt nie osądza Bednarzovej za jej poglądy.
„Oskarżona może myśleć, co chce, ale nie może nadużywać swojej pozycji nauczyciela” – powiedziała Matyaszova.
Wkrótce po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę nauczycielka czeskiego omawiała ten temat z uczniami VIII klasy. Twierdziła m.in., że w Kijowie nic się nie dzieje, a gdy uczniowie mówili, że widzieli w TV płonące miasto, stwierdziła, że telewizja publiczna jest stronnicza. Utrzymywała też, że to ukraińskie grupy nazistowskie systematycznie likwidowały Rosjan w Donbasie od 2014 roku. Niektórzy uczniowie zaprzeczyli nauczycielce i nagrali jej wypowiedzi.
Częścią zasądzonej kary ma być udział skazanej w kursie, mającym na celu zdobycie umiejętności odróżniania dezinformacji i propagandy od wiadomości wiarygodnych.
Bednarzova, która po incydencie została zwolniona ze szkoły, kandyduje w jesiennych wyborach parlamentarnych z listy koalicji Wystarczy! (Stacilo!). Formację tę w zdecydowanej większości tworzą komuniści. Proces nazwała politycznym i powtórzyła, że podtrzymuje swoje wypowiedzi. Mówiła również o torturowaniu ludności rosyjskiej na Ukrainie oraz o tym, że masakra w Buczy nie została jeszcze zbadana. Powiedziała, że media nie relacjonują konfliktu zgodnie z prawdą.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ mal/