Chicago zostało ostatnio ogłoszone najbardziej „zaszczurzonym” miastem w USA. Orkin – firma świadcząca usługi zwalczania szkodników – zauważa, że gryzonie przejawiają bardzo nietypowe i agresywne zachowanie podczas pandemii. Być może chicagowskie szczury też już mają dość.
Pandemia nie wpłynęła na szczury bezpośrednio, jednak pośrednio już tak. Lockdown lokali gastronomicznych spowodował nie tylko zamknięcie ich na jakiś czas, ale dla niektórych oznaczał bankructwo i zamknięcie na amen. To właśnie dotknęło szczurzą społeczność – niepracujące lokale nie wyrzucają resztek do śmietników. To z kolei spowodowało konieczność dla gryzoni do znajdowania innych źródeł pożywienia, przez co stały się rozdrażnione i zdesperowane.
Według entomologa Orkin, Bena Hottela, dostępność pokarmu dla zwierząt wzrośnie, gdy ludzie wrócą do normalnych zajęć.
„Gryzonie są ekspertami w wywąchiwaniu pożywienia i schronienia i są na tyle uparte, aby je zdobywać” – powiedział Hottel. „Po roku uszczuplania zasobów, nieruchomości mieszkalne oferują idealne siedlisko dla gryzoni, a kiedy już się w nich osiedlą, są w stanie rozmnażać się szybko i w dużych ilościach”.
Orkin ostrzegł, że gryzonie są w stanie wyrządzić „wielkie szkody” w domach i wokół nich, przegryzając przewody elektryczne, rury wodociągowe i gazowe. Zwierzęta mogą również przenosić patogeny, które prowadzą do zatruć pokarmowych lub leptospirozy, a także chorób takich jak hantawirus i dżuma.
Red. JŁ