Agenci CBA przeprowadzili w czwartek przeszukania m.in. w siedzibach PKOl i PZKosz w związku ze śledztwem dot. podejrzenia wystawiania nierzetelnych faktur VAT przez szefa PKOl Radosława Piesiewicza. Sam Piesiewicz powtórzył, że nie poda się do dymisji.
Jak przekazał rzecznik szefa MSWiA Jacek Dobrzyński, działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego „obejmują łącznie 16 lokalizacji w Warszawie, Katowicach i Gdańsku oraz na terenie województw mazowieckiego, śląskiego, pomorskiego i lubelskiego”. Przypomniał, że śledztwo prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku, a wszczęto je z zawiadomienia Krajowej Administracji Skarbowej. Dodał, że na tym etapie sprawy nie ma mowy o żadnych zatrzymaniach.
Niektóre czynności w tej sprawie prokuratura powierzyła Delegaturze CBA w Warszawie, m.in. w siedzibach Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Polskiego Związku Koszykówki i Polskiej Ligi Koszykówki, z którymi jest bądź był związany Piesiewicz. Kierował on PLK S.A. od stycznia 2018 do czerwca 2023 r., sternikiem federacji koszykarskiej był od listopada 2018 do października 2024, a od kwietnia 2023 jest prezesem PKOl.
Dobrzyński dodał w późniejszej wypowiedzi dla mediów, że agenci CBA zabezpieczali faktury, dokumenty i nośniki danych elektronicznych do śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku. „Wszystko wskazuje na to, że mogły to być fikcyjne wręcz faktury, czyli poświadczające nieprawdę. Te faktury były wystawiane przez podmiot prywatny należący do prywatnej osoby. Wystawiane były m.in. na Polską Ligę Koszykówki czy Polski Związek Koszykówki i na tym etapie o szczegółach więcej mówić nie mogę” – tłumaczył Dobrzyński.
Rzeczniczka Polskiego Komitetu Olimpijskiego Katarzyna Kochaniak-Roman potwierdziła w rozmowie z PAP, że agenci CBA prowadzili od rana działania w siedzibie organizacji. „Sukcesywnie przygotowujemy dla nich dokumenty, o których udostępnienie zostaliśmy poproszeni. Są to oryginały dokumentów, które już wcześniej były w posiadaniu służb, bo udostępnialiśmy ich kopie na różnych etapach kontroli. Może nawet więcej niż przekazujemy teraz. Jednak zgodnie z tym, co wielokrotnie deklarowaliśmy, współpracujemy z wszelkimi służbami i instytucjami kontrolnymi” – powiedziała PAP Kochaniak-Roman.
Do sytuacji odniósł się w mediach społecznościowych minister sportu i turystyki Sławomir Nitras: „Wyraźnie zabrakło refleksji i refleksu. A czym to się kończy, sportowcy wiedzą najlepiej. To już nie jest problem jednego człowieka. To się kładzie cieniem na całą instytucję”.
Później w Sejmie Nitras powiedział dziennikarzom, że – w jego ocenie – Piesiewicz miesiącami korzystał z parasola ochronnego prezydenta Andrzeja Dudy, a ceną za to było delegowanie prezydenta jako kandydata do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Poza tym zwrócił uwagę na najbliższych współpracowników Piesiewicza w zarządzie PKOl, jak Mieczysław Nowicki, Teresa Sukniewicz czy Tadeusz Mytnik.
„Gdzie ich nazwiska dzisiaj możemy odnaleźć? Ich nazwiska odnajdujemy w Komitecie Honorowym Karola Nawrockiego. No i to jest pytanie do Karola Nawrockiego, do jego sztabu, co zrobi Karol Nawrocki, gdyby, nie daj Boże, został wybrany na prezydenta? Będzie dalej krył tę sitwę, będzie robił wszystko, żeby prawda nie ujrzała światła dziennego, a w ostateczności, jeżeli sąd by skazał pana Piesiewicza, w co nie wątpię, to pan Nawrocki go ułaskawi” – zaznaczył.
Do sprawy odniósł się prezes PKOl na konferencji prasowej, zwołanej po południu w trybie pilnym w siedzibie organizacji. Piesiewicz poinformował, że agenci CBA dokonali przeszukań m.in. w domach jego i jego rodziców, że zabezpieczono jego komputer oraz telefony jego i małżonki.
„To niezwykła korelacja zdarzeń. Wczoraj odbyło się spotkanie z kilkoma osobami u księcia Lubomirskiego. Tam bardzo długo dyskutowaliśmy i padła mocna deklaracja z mojej strony – nie zrezygnuję z prezesowania w PKOl, ponieważ zostałem wybrany w demokratycznych wyborach. Nie mam sobie nic do zarzucenia i zapraszam wszystkich chętnych do wyborów w 2027 roku” – podkreślił Piesiewicz, który działania służb nazwał „akcją polityczną”.
Odpowiadając na kilka pytań mediów, nie chciał ustosunkować się do słów ministra Nitrasa, jakoby prezes PKOl miał działać w grupie przestępczej. „Nie jesteśmy w stanie odkłamywać każde jego słowo. Podobno wyprowadziliśmy z PKOl 92 miliony, potem byłem zbrodniarzem VAT-owskim. Nie będę się zniżał do poziomu tego pana, bo to nie ma sensu. Dajmy pracować służbom” – wyjaśnił.
Na pytanie PAP czy według jego wiedzy posiada większość w zarządzie PKOl, odparł, że zna okoliczności podpisywania pisma przez prezesów związków sportowych domagających się jego dymisji. „Jesteśmy jedną rodziną olimpijską i nie damy się podzielić” – podkreślił.
Piesiewicz wyjaśnił, że w 2025 roku nie odbył się jeszcze żaden zarząd PKOl, gdyż trwają kontrole. „Zarząd (marcowy – PAP) został przełożony, gdyż kontrola NIK wciąż trwa. Chcieliśmy przedstawić na nim wszystkie wnioski pokontrolne” – podsumował.
Na początku marca Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw przez prezesa PKOl. Według niej zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez Radosława Piesiewicza malwersacji finansowo–gospodarczych w latach 2022–24. Miały one polegać m.in. na „wystawieniu w ramach prowadzonej własnej jednoosobowej działalności gospodarczej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, nierzetelnych faktur VAT na łączną kwotę ok. 9,3 mln zł”.
W czwartkowym komunikacie prokuratura potwierdziła, że działania CBA mają związek z tym śledztwem i prowadzą do zabezpieczenia dokumentacji związanej z wystawianiem nierzetelnych faktur, w kontekście umów sponsorskich zawieranych przez PLK S.A. i PZKosz, a dodatkowo zabezpieczane w siedzibie PKOl dotyczą też działalności podmiotu Olympic Sky sp. z o.o.
Prokuratorskie śledztwo to kolejna odsłona konfliktu wokół PKOl i Piesiewicza. Jego zarzewiem był słaby wynik polskich sportowców na igrzyskach olimpijskich w Paryżu oraz niejasności wobec sposobu wydatkowania środków, zarówno budżetowych, jak i pozyskanych ze spółek Skarbu Państwa, w połączeniu z tym, że Piesiewicz był pierwszym prezesem, który pobierał wynagrodzenie, mające sięgać nawet 100 tys. złotych miesięcznie. Kontrowersje budziły też umowy tych firm ze związkami sportowymi, które były zawierane za pośrednictwem PKOl. To wszystko sprawiło, że kolejni mecenasi polskiego sportu zaczęli wypowiadać umowy PKOl i w większości zakończyli z nim współpracę. Jednocześnie kontrole w PKOl rozpoczęły m.in. KAS i Najwyższa Izba Kontroli oraz prezydent Warszawy jako organ nadzorujący zarejestrowane na tym terenie stowarzyszenia.
Twarzą rozliczeń został minister Nitras, związany z przeciwną stroną politycznej sceny niż Piesiewicz. Sporną kwestią była także grudniowa uchwała zarządu PKOl, podjęta przy nieobecności jednej trzeciej członków tego gremium, rekomendująca zgłoszenie jako kandydata na członka MKOl prezydenta Dudy, którego druga i ostatnia kadencja na tym urzędzie zakończy się w sierpniu.
Zbiegło się to w czasie z krytycznym wobec władz PKOl wewnętrznym raportem pokontrolnym Komisji Rewizyjnej, która wzywała m.in. do uregulowania zasad dot. wypłacania wynagrodzenia prezesowi czy doprecyzowanie zapisów w sprawie umów sponsorskich z udziałem związków sportowych. Do dziś jednak zarząd nie zajął się tą kwestią, a Walne Zgromadzenie – które według Komisji Rewizyjnej powinno być zwołane możliwie jak najszybciej – jest planowane na czerwiec.
Minister Nitras oraz część szefów polskich związków sportowych kilkukrotnie wzywali Piesiewicza, którego kadencja trwa do 2027 roku, do rezygnacji. Ten jednak nie zamierza odejść z PKOl i konsekwentnie zaprzecza stawianym mu zarzutom.
W tym roku nie odbyło się jednak żadne posiedzenie władz – prezydium czy zarządu – PKOl. Planowane pierwotnie na luty, później przełożone na marzec zostały przez prezesa odwołane. Ostatnie posiedzenie zarządu, który składa się 59 członków, miało miejsce 12 grudnia. Według opozycji w zarządzie to typowa gra na czas. Na czerwiec planowane jest Walne Zgromadzenie, które ma mieć jednak wyłącznie charakter sprawozdawczy.
W środę odbyło się spotkanie prezesa i wspierających go działaczy z przedstawicielami wewnętrznej opozycji, które – według informacji PAP – nic nie wniosło i nie zapadły na nim żadne konstruktywne decyzje, a strony pozostały przy swoich stanowiskach.(PAP)
af/ pp/ mask/ co/ jra/