Niszczycielskie pożary w Los Angeles niechybnie zmusiły kalifornijską legislaturę do skupienia trwających obrad na wypracowaniu rozwiązań, które zapobiegną podobnym katastrofom w przyszłości. Obecnie toczy się tam zagorzała dyskusja wokół ustawy, która zabroniłaby prywatnym jednostkom straży pożarnej korzystania z publicznych hydrantów. Autor ustawy argumentuje, że stanowi strażacy są „lepiej wyszkoleni”.
„Strażacy publiczni, nasi strażacy, których wszyscy opłacamy z naszych podatków, są przeszkoleni na najwyższym poziomie” – stwierdził poseł do stanowego Zgromadzenia Isaac Bryan. Bryan jest autorem projektu ustawy, która uniemożliwiałaby strażakom z firm prywatnych korzystania z publicznych hydrantów.
Prywatni strażacy już są obłożeni w Kalifornii całym szeregiem regulacji. Nie mogą m.in. używać uprzywilejowanych sygnałów świetlnych i dźwiękowych, które pozwalają wozom strażackim szybciej dojechać na miejsce pożaru. Teraz – dodatkowo – próbując ugasić pożar, musieliby zdać się na zapas wody, który pomieszczą ich zbiorniki, bo podłączenie się do hydrantu byłoby, w świetle ustawy Bryana, nielegalne.
Projekt popiera Kalifornijskie Stowarzyszenie Strażaków, którego przedstawiciele uważają, że gaszenie pożarów powinno pozostać zadaniem publicznych służb ratowniczych, bo – jak argumentują – prywatni strażacy działają wyłącznie dla zysku. Inni zwolennicy zaproponowanych przepisów domagają się ochrony zasobów wody, które należą do społeczeństwa.
Przeciwnicy projektu ustawy ostrzegają, że zabronienie prywatnym strażakom wykorzystania wody z publicznych rurociągów doprowadzi tylko i wyłącznie do zmniejszenia skuteczności walki z pożarami.
Red. JŁ