Burmistrz i członek rady kalifornijskiego miasta na własnej skórze odczuli problem przepełnionych bezdomnymi ulic. Mężczyźni zostali znienacka zaatakowani przez bezdomnego. Teraz głośno krytykują łagodną politykę stanu.
Członek rady Marysville, Dom Belza, oraz burmistrz miasta, Chris Branscum, zostali zaatakowani 22 sierpnia przez przypadkowego bezdomnego.
Do zdarzenia doszło, kiedy Belza, Branscum, szef lokalnej policji Christian Sachs oraz dwóch pracowników oceniało zniszczenia historycznego budynku, który niedawno spłonął.
Wówczas podszedł do nich nieznajomy mężczyzna i z zaskoczenia zaatakował urzędników. Pierwszemu dostało się burmistrzowi, który został uderzony „z partyzanta” w plecy.
Bezpośrednio po ataku napastnik próbował uciec. Belza rzucił się w pości za – jak się potem okazało – 36-letnim Derekiem Hopkinsem. Hopkins został obezwładniony i zatrzymany do przyjazdu policji.
36-latkowi postawiono osiem zarzutów, w tym za napaść na funkcjonariusza publicznego i znęcanie się nad osobą starszą; kaucja została ustalona na 50 tys. dolarów.
Belza ocenił po tym wydarzeniu, że idealnie obrazuje ono „kryzys przestępczości”, jaki przeżywa obecnie cała Kalifornii na skutek liberalnej polityki względem kryminalistów. Urzędnik podkreślił rolę zwłaszcza Prop 47, uchwalonej w 2014 roku, która obniżyła rangę niektórych przestępstw.
Belza skrytykował przy tym obecną kandydatkę Demokratów w wyborach prezydenckich Kamalę Harris – byłą prokurator generalną Kalifornii – która promowała wprowadzenie szkodliwej, jego zdaniem, ustawy.
Urzędnik zwrócił uwagę, że spadające wskaźniki przestępstw w Kalifornii są mylące, gdyż jest to wynik zmiany definicji niektórych przestępstw lub sprowadzenie ich do ranki wykroczeń.
Red. JŁ