Burmistrz Brandon Johnson jest coraz bardziej krytykowany przez lokalnych polityków i mieszkańców Chicago w związku z napływem migrantów. Każdego dnia do miasta przyjeżdżają autobusy z azylantami, wysyłanymi przez władze Teksasu.
Tylko w tym tygodniu do Chicago przyjeżdżało średnio osiem autobusów dziennie, a miasto otworzyło ponad 20 schronisk dla migrantów. Pozostali koczują na posterunkach policji i na lotnisku O’Hare.
Burmistrz Johnson analizuje plany awaryjne dla swojej propozycji obozowisk namiotowych w obliczu spadku temperatury i zbliżającej się zimy. Zaznaczył, że sytuacji związanej z migrantami nie można rozwiązać z dnia na dzień.
Johnson zaatakował także skrajnie prawicowe skrzydło partii republikańskiej, które obwinia za wywołanie chaosu i brak jakichkolwiek wspólnych działań by rozwiązać kryzys. „Gdyby ludzie nie narzekali, można by dojść do wniosku, że nie oczekują od nas zbyt wiele. Prawdziwy rozdźwięk polega na tym, że mamy do czynienia z nieczystym duchem, który opanował prawicowych ekstremistów w tym kraju. Wzywam ich, by sięgnęli głębiej i oparli się na swojej wierze. Jak powiedział Jezus, kim naprawdę są nasi sąsiedzi? To ci na poboczu drogi. To są nasi sąsiedzi” – stwierdził Johnson.
Władze Chicago uruchomiły też stronę internetową na której można składać darowizny i deklarować przekazanie potrzebnych rzeczy dla migrantów. Brandon Johnson wybiera się także na południową granicę by bliżej przyjrzeć się sytuacji związanej z migrantami. Nie podał jednak daty swojego wyjazdu.
BK