Choć Donald Trump wiele razy mówił o tym w kampanii wyborczej, a większość Amerykanów poparła go w wyborach prezydenckich, jego plan masowych deportacji nielegalnych imigrantów budzi coraz większe kontrowersje, szczególnie… w Teksasie. Stan ten został niewspółmiernie bardziej obciążony falą nielegalnej imigracji, niż żaden inny. Najbardziej obawiają się przedsiębiorcy z branży budowlanej.
Teksańska branża budowlana drży na myśl o wdrożeniu w życiu planu masowych deportacji, ogłoszonych przez Donalda Trumpa. Choć to właśnie Stan Samotnej Gwiazdy przyjął na siebie największą falę nielegalnej migracji, co miało negatywny wpływ m.in. na bezpieczeństwo publiczne, jak się okazuje, były także pozytywy.
Stan Marek, CEO jednej z największych firm budowlanych w Houston, ostrzega, że proponowane działania „zdewastują branżę”. Podkreśla, że bez nieudokumentowanych pracowników niemożliwe będzie ukończenie kluczowych projektów infrastrukturalnych, takich jak drogi i szkoły, a na rynku mieszkaniowym może dojść do załamania.
Dane potwierdzają te obawy – w 2022 roku w budownictwie w Teksasie pracowało ponad pół miliona imigrantów, z czego aż 60% stanowili pracownicy bez odpowiednich dokumentów. Mimo tej zależności, stan od lat rządzony jest przez Republikanów prowadzących antyimigracyjną politykę.
Nie wiadomo, czy Trumpowi w ogóle uda się przeprowadzić kontrowersyjną operację, która budzi podobne emocje, co „budowa muru” na granicy z Meksykiem, zapowiadana przez prezydenta-elekta w kampanii wyborczej z 2016 roku. Tamten plan nie został ostatecznie zrealizowany. Masowe deportacje spotykają się ze sprzeciwem nie tylko Demokratów, ale także polityków Partii Republikańskiej. Jasny sprzeciw wobec inicjatywy wyraził m.in. Sen. Rand Paul. Zapowiedział, że takiego rozwiązania – tj. m.in. użycia wojska do egzekwowania deportacji – nie poprze.
Red. JŁ