To był jeden z największych Marszów Niepodległości, najspokojniejszych, najradośniejszych, z najlepszą atmosferą i najniższym odsetkiem jakichkolwiek osób, które by swoim zachowaniem odstawały od normy – powiedział ocenił w piątek poseł Konfederacji, wiceprezes Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak.
Dodał, że jest „strasznie zbudowany i to samo słyszał od wielu ludzi, którzy byli zarówno wiele razy, jak tych, którzy byli pierwszy raz” na Marszu Niepodległości. „Wydaje mi się, że wszyscy wczoraj byli zadowoleni” – stwierdził Bosak.
„Największy jęk zawodu słyszałem ze strony przeciwników, którzy mieli naszykowane kamery. Pobudowali takie ołtarzyki poprawności politycznej na murach i balkonach, żeby mieć materiał do swoich wydarzeń. Np. na jednym balkonie były obok siebie flagi Unii Europejskiej, LGBT, Strajku Kobiet i czegoś jeszcze, a na drugim balkonie kamera naszykowana, czy ktoś nie będzie krzyczał, robił jakiegoś gestu, może rzuci racą” – mówił.
Według niego, na początku marszu była „drobna próba prowokowania ludzi w miejscu zbiórki”. „Te osoby nawet posługiwały się przemocą. To były starsze osoby o poglądach lewicowych, ale zostały oddzielone przez Straż Marszu Niepodległości i wyprowadzone przez policję” – powiedział poseł Konfederacji. Dodał, że zgodnie z prawem „w obrębie legalnego zgromadzenia organizator może poprosić o usunięcie osób, których nie uważa za część zgromadzenia”.
Pytany o spalenie flagi niemieckiej i portretu szefa PO Donalda Tuska Bosak ocenił, że „to były manifestacje konkretnych uczestników”. „Po prostu niektórzy uczestnicy, którzy przyszli nie lubią albo Donalda Tuska, albo Unii Europejskiej, albo niemieckich nacisków na Polskę i dali temu wyraz” – powiedział Bosak. „To nie jest nic nadzwyczajnego, ani nic co by komuś zagrażało” – ocenił.
„Ja na żadnym Marszu Niepodległości nigdy nie paliłem żadnej flagi, bo nie czuję takiej potrzeby. Jestem jednak uczestnikiem debaty publicznej, mam środki żeby wyrażać swoje poglądy, natomiast są ludzie których nikt nie zapyta o żadne zdanie i dla nich taki gest może być sposobem dania wyrazu swojej postawie politycznej” – przekonywał.
Bosak powiedział też, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, usiłując nie dopuścić do marszu stanął po stronie konkretnej postawy politycznej, a nie był prezydentem stolicy, który daje równe szanse wszystkim stronom sporu politycznego. (PAP)
autor: Piotr Śmiłowicz
Rzecznik KGP: incydenty na Marszu Niepodległości były pojedyncze, ale należy je potępić
Marsz Niepodległości przebiegł bezpiecznie; incydenty były pojedyncze, ale należy je potępić – podkreślił rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka. Zaznaczył, że policjanci analizują m.in. spalenie zdjęcia b. premiera, szefa PO Donalda Tuska. Jak podał, marsz zabezpieczało kilka tysięcy funkcjonariuszy.
Rzecznik komendanta głównego Policji w TVN 24 ocenił w piątek rano, że uroczystości przebiegły bezpiecznie, „bez żadnych poważniejszych incydentów”. Marsz, jak poinformował, zabezpieczało kilka tysięcy funkcjonariuszy.
Pytany, ile osób zatrzymano w Warszawie w czwartek, odparł, że nie zna dokładnej liczby, ale było ich kilka. „Te osoby były zatrzymane jeszcze tuż przed różnego rodzaju uroczystościami, głównie za posiadanie narkotyków” – przekazał.
Insp. Ciarka zaznaczył też, że na bieżąco są analizowane wszystkie zdarzenia związane z czwartkowym pochodem w stolicy, również te, z których nagrania krążą w sieci, i które dotyczą spalenia niemieckiej flagi i zdjęcia Donalda Tuska.
Według policjanta w tej sytuacji miało miejsce naruszenie dóbr osobistych Donalda Tuska. „W tym zakresie może on podejmować kroki prawne, natomiast my jeszcze dokonujemy tej analizy prawno-karnej wspólnie z prokuraturą pod kątem ewentualnego wyciągnięcia konsekwencji za wykroczenie lub za przestępstwo” – powiedział.
Jak dodał rzecznik KGP, organizatorzy podają, że udział w marszu wzięło 150 tys. osób, więc można powiedzieć, że incydenty były pojedyncze. Podkreślił przy tym, że można już je potępić. „Nie powinny nawet takie zdarzenia mieć miejsca” – zaznaczył.
Rzecznik KGP zapytany też został o interwencję wobec kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP. Funkcjonariusze wynieśli uczestników zgromadzenia z tego miejsca. „Nazwałbym tę sytuację ewakuacją” – zaznaczył policjant. „Tam sytuacja zaczęła się robić niebezpieczna. Osoby, które tam przebywały, rzeczywiście wchodziły w tłum i próbowały zaczepiać inne osoby” – dodał.
Jak zapewnił, było to motywowane względami bezpieczeństwa i zostało poprzedzone rozmowami zespołu antykonfliktowego. (PAP)
Autorka: Agnieszka Ziemska
agzi/ lena/