Z zamówionych ekspertyz naukowców z UW i SGH wynika, że nieprawidłowości w niedawnych wyborach prezydenckich mogły wystąpić w kilkuset komisjach wyborczych i dotyczyć kilkunastu tysięcy głosów – powiedział w piątek szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar.
Podkreślił, że decyzja o tym, „co zrobić” z orzeczeniem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w sprawie ważności wyborów będzie należała do marszałka Sejmu.
Bodnar został zapytany w Polsat News o kwestię nieprawidłowości przy liczeniu głosów w niedawnych wyborach prezydenckich. Pytany, czy na podstawie dostępnych danych mógłby ocenić wybory jako sfałszowane, minister odparł, że „zarzut sfałszowania jest bardzo daleko idący”.
„Jestem ostatnią osobą, która sformułuje tego typu zarzuty. Natomiast moim obowiązkiem, (…) jako prokuratora generalnego, jest weryfikacja wszystkich nieprawidłowości, i tych nieprawidłowości było sporo. Co więcej, wiele z nich zostało potwierdzone” – zaznaczył.
Podkreślił, że obowiązkiem prokuratury jest „dokonanie szerszych analiz, jaką to mogło przyjąć skalę w skali kraju – czy to był proceder dotyczący kilkunastu, kilkuset czy może większej liczby komisji”.
Bodnar poinformował, że zostały zamówienie dwie ekspertyzy – od dr. hab., prof. SGH Andrzeja Torója oraz dr. hab. Jacka Hamana z Wydziału Socjologii UW. Ekspertyzy – jak wskazał minister – miały na celu statystyczną ocenę, w ilu komisjach wyborczych w skali kraju mogło dojść do nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Zapowiedział, że obie analizy będą publicznie dostępne.
„Z tych ekspertyz wynika, że ta skala raczej dotyczy kilkuset komisji. Jeżeli chodzi o prof. Hamana, to on wskazał, że tych komisji, co do których wychodzą takie silne nieprawidłowości, które mogłyby zaburzać wynik, to jest 259 komisji, z czego duża część jest na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego, a mniejsza – na niekorzyść Karola Nawrockiego. To nie jest tak, że wszystkie są na niekorzyść jednej osoby” – wskazał Bodnar.
Jak dodał, prof. SGH Andrzej Torój ocenił, jakie nieprawidłowości w komisjach mogły mieć przełożenie na poparcie obu kandydatów w wyborach. Wskazał, że – zdaniem eksperta – może chodzić o kilkanaście tysięcy głosów.
Według danych PKW w II turze wyborów prezydenckich Karol Nawrocki wygrał z Rafałem Trzaskowskim różnicą prawie 370 tysięcy głosów.
W środę SN poinformował w komunikacie, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów wyznaczono na przyszły wtorek, 1 lipca.
Bodnar zapowiedział, że wybiera się na to posiedzenie. „Mój obowiązek to pokazać te wszystkie argumenty konstytucyjne, wszystkie nieprawidłowości, i wszystkie analizy, i przygotować wnioski (…), jak można naprawiać Kodeks wyborczy w tych aspektach, gdzie jest nieszczelny albo stwarza możliwości nadużyć” – powiedział.
Bodnar zwrócił jednocześnie uwagę na kontrowersje dotyczące statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która odpowiada za stwierdzanie ważności wyborów. „Będzie orzeczenie tej właśnie Izby, i sam pan marszałek (Sejmu Szymon Hołownia – PAP) będzie musiał podjąć decyzję, co z tym orzeczeniem zrobić” – powiedział szef MS, pytany, czy możliwe jest niezwołanie Zgromadzenia Narodowego na zaprzysiężenie nowego prezydenta.
Kadencja prezydenta Andrzeja Dudy kończy się 6 sierpnia. Marszałek Hołownia już wcześniej zapowiedział, że „jeżeli nie będzie stwierdzenia nieważności wyboru prezydenta przez Sąd Najwyższy” to na 6 sierpnia zwoła Zgromadzenie Narodowe, by Karol Nawrocki złożył przysięgę. Zgodnie z konstytucją nowo wybrany prezydent składa przysięgę wobec Zgromadzenia Narodowego w ostatnim dniu urzędowania ustępującego prezydenta RP.
W ub. tygodniu Hołownia przekazał, że zaprosił prezydenta elekta na rozmowę o „szczegółach technicznych”; ma się ona odbyć między decyzją SN ws. ważności wyboru prezydenta RP a terminem zaprzysiężenia Nawrockiego.
Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 r. Z tego powodu status tej Izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W zeszłym tygodniu Bodnar oświadczył, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN. (PAP)
mml/ sdd/ js/