Burmistrz miasta na Florydzie był rozbawiony wpadką Joe Bidena podczas wizytacji prezydenta na miejscu zniszczeń, spowodowanych przez huragan Ian. Biden – nie wiedząc, że cały czas jest nagrywany przez kamery – miał użyć niecenzuralnego słowa. Kontekst całej wypowiedzi nie jest jasny – podaje Daily Mail.
„Rozmowa dwóch facetów” – powiedział burmitrz Fort Myers Beach Ray Murphy.
Podczas swojej wizyty w strefie zniszczeń po huraganie Ian, Joe Biden prowadził luźna dyskusję z burmistrzem Murphym. Prezydent musiał zapomnieć, że wokół niego orbitują kamery, które nagrywają każdy krok i rejestrują tyle słów, ile się da. W pewnym momencie miały paść słowa: „Nikt nie leci w ch*ja z Bidenem”. Wywołał tym śmiech burmistrza, który odparł: „Masz cholerną rację”.
Pełny kontekst rozmowy obu polityków nie był jasny. Usłyszano jednak, jak zaraz potem następował komentarz: „i nie możesz spierać się ze swoimi braćmi poza domem”.
Po wizycie Bidena burmistrz Murphy powiedział NBC News, że nie wie, co skłoniło Bidena do rzucenia przekleństwem, ale dodał, że nie był urażony wulgaryzmem z ust prezydenta USA.
To nie było skierowane do nikogo. Rozmawiało tylko dwóch facetów” – powiedział Murphy. „Nie zraziło mnie to ani trochę. Tak po prostu rozmawiają ze sobą dwaj faceci z różnych środowisk”.
Red. JŁ