12.3 C
Chicago
poniedziałek, 21 kwietnia, 2025

Aż połowa mikro, małych i średnich firm nie podniesie się po pandemii

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Połowie mikro-, małych i średnich firm nadal nie udaje się przywrócić obrotów sprzed COVID. Niemal tyle samo MŚP – 48 proc. liczy w związku z tym na pomoc państwa – wynika z badania dla BIG InfoMonitor. W pandemii zaległości przedsiębiorstw wzrosły o ponad 0,7 mld zł do 33,9 mld zł.

Jak wskazali autorzy badania zrealizowanego dla BIG InfoMonitor przez Keralla Research, połowie mikro-, małych i średnich firm wciąż nie udaje się przywrócić obrotów sprzed pandemii, nie zawsze z powodu całkowitego czy częściowego lockdownu. Problemem jest m.in. współpraca z zamrażanymi branżami.

 

O całkowitym lub częściowemu zamknięciu wynikającym z obostrzeń pandemicznych mówi jedna piąta (21 proc.) ankietowanych firm, co dziesiąta (10 proc.) cierpi, dlatego że działa na rzecz niefunkcjonujących biznesów. W sumie połowa przedsiębiorców informuje, że w czasie pandemii ich obroty spadły, „bo nawet podmioty działające w nieskrępowany sposób odczuwają skutki cięcia kosztów, na które w tym trudnym okresie decydują się zarówno firmy jak i konsumenci”.

 

„Z naszego badania wynika, że, poza niewielkimi wyjątkami, prawie wszystkie firmy deklarujące spadek obrotów z powodu pandemii oczekują pomocy ze strony państwa. Najchętniej przyjęłyby bezpośredni zastrzyk gotówki w postaci dopłat, subwencji czy pożyczek, co pozwoliłoby im utrzymać się na powierzchni” – wskazał PAP prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak. Dodał, że w drugiej kolejności wsparciem mogą być wszelkie odciążenia: zwolnienie z opłacania składek ZUS, ulgi podatkowe, obniżenie danin czy innych opłat. Co piąty przedstawiciel całkowicie zamkniętych biznesów uważa, że „należy się rekompensata utraconych obrotów, zwrot kosztów działalności czy zwrot z ZUS”.

 

Wsparcie chce dostać 48 proc. ankietowanych mikro, małych i średnich przedsiębiorstw wobec 50 proc. informujących o pogorszeniu sprzedaży w porównaniu do czasu sprzed pandemii. Na pieniądze i ulgi w największym stopniu liczą działalność usługowa (53,7 proc.) i transportowa (52,6 proc.) oraz najmniejsze podmioty. Najrzadziej o takiej potrzebie wspominają przedstawiciele sektora przemysłowego (37,1 proc.).

 

Eksperci zwracają uwagę, że o ile w 2021 r. przedsiębiorcy poszkodowani przez koronawirusa wchodzili z umiarkowanym optymizmem i 40 proc. spodziewało się, że jeszcze w tym roku uda się znacząco zwiększyć sprzedaż, to „po marcowym lockdownie takie nadzieje ma już tylko co dziesiąty przedsiębiorca”. Natomiast co trzecia firma spodziewa się zmiany na lepsze dopiero za rok, dwa a nawet trzy lata.

 

Grzelczak zauważył, że firmy są też na tyle niepewne przyszłości, że wiele już nie chce prognozować konkretnych terminów powrotu do kondycji sprzed pandemii. „Co czwarty mówi, że przywróci obroty wtedy, gdy zniesione zostaną obostrzenia związane z koronawirusem” – zaznaczył.

 

26 kwietnia rusza nowa tarcza antykryzysowa, skierowana do ponad 60 branż. Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK wynika, że z obszarów działalności przewidzianych do wsparcia kłopoty z terminowymi płatnościami dostawcom i bankom ma 36,7 tys. podmiotów, a ich zaległości wynoszą 3,18 mld zł. Jak tłumaczył Sławomir Grzelczak, oznacza to, że w całej puli zaległości, które dochodzą do 33,9 mld zł i w ogólnej liczbie niemal 324 tys. niesolidnych dłużników, te należące do branż objętych dofinansowaniem stanowią ok. 10 proc.

 

Prezes BIG InfoMonitor zwrócił uwagę, że wskazanym w nowej tarczy branżom pandemia daje się we znaki bardziej niż reszcie. „Tempo przyrostu liczby dłużników jak i kwoty zaległości było tu zdecydowanie wyższe niż w przypadku ogółu firm” – wyjaśnił. Gdy suma nieopłaconych na czas faktur i rat kredytów ogółu przedsiębiorstw wzrosła w bazach BIG InfoMonitor oraz BIK o 2,2 proc. wśród branż, które mają dostać pomoc było to 5 proc.

 

W czołówce branż w kłopotach jest „Pozostała działalność usługowa w zakresie rezerwacji, gdzie indziej niesklasyfikowana” oraz projekcja filmów, w obu przypadkach zaległości podwyższyły się ok. 30-krotnie, odpowiednio do 34,3 mln zł oraz ponad 0,5 mln zł. W granicach 30 – 60 proc. wzrosły zaległości agentów turystycznych, wesołych miasteczek i parków rozrywki, sprzedających w detalu komputery i oprogramowanie, zajmujących się pozaszkolnymi formami edukacji sportowej, sklepów oferujących gry i zabawki oraz obiektów sportowych.

 

Z kolei, jeśli chodzi o wielkość kwot, to najbardziej zaległości przyrosły restauracjom i innym stałym placówkom gastronomicznym (56,6 mln zł), następnie „Pozostałej działalności usługowej w zakresie rezerwacji, gdzie indziej niesklasyfikowanej” (34,3 mln zł) oraz sklepom odzieżowym (13,4 mln zł).

 

Jak podkreślił Grzelczak, nowa, wyczekiwana już w marcu pomoc, pozwoli wielu firmom uchronić się od dalszego pogłębiania problemów, powiększania zaległości, a w niejednym przypadku nawet upadłości. „Choć oczywiste jest, że firmy najchętniej wróciłyby po prostu do normalnego funkcjonowania i pewnie już niedługo będzie to możliwe” – dodał.

 

Badanie na zlecenie BIG InfoMonitor zrealizował Instytut Keralla Research wśród 500 mikro, małych i średnich firm na przełomie marca i kwietnia. Technika: wywiady telefoniczne. (PAP)

 

autor: Magdalena Jarco

 

KRD: długi handlu wzrosły w pandemii o ok. 245 mln zł

W pandemii zadłużenie firm z branży handlowej wzrosło o ok. 245 mln zł i wynosi obecnie ponad 2,1 mld zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Najwięcej, ponad 1,4 mld zł, handlowcy muszą zwrócić instytucjom finansowym i ubezpieczycielom.

Zadłużenie branży w ciągu niemal roku pandemii zwiększyło się o prawie 245 mln zł i wynosi obecnie ponad 2,1 mld zł – pokazują dane Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. 1/4 tej kwoty to wewnętrzne długi branży, a najwięcej, bo ponad 1,4 mld zł handlowcy muszą oddać instytucjom finansowym.

 

Według KRD w pandemii niespłacone zobowiązania sprzedawców urosły o 13 proc. Grono zadłużonych firm powiększyło się o 405 podmiotów, do 48,1 tys., a jeden dłużnik handlowy zalega średnio z prawie 45 tys. zł.

 

Najbardziej zadłużonym handlowym rejonem kraju jest Mazowsze, gdzie firmy z branży muszą zwrócić wierzycielom ponad 469 mln zł. Drugie jest województwo śląskie, tu branża musi zwrócić 295,5 mln zł, a trzecia Wielkopolska z ponad 217 mln długów.

 

Rekord zadłużenia należy do firmy z województwa kujawsko-pomorskiego – zalega wierzycielom na ponad 11 mln zł. Najwięcej jest winna przedsiębiorstwom z branży rolniczej i ogrodniczej – prawie 7 mln zł. Z kolei firmom windykacyjnym musi zwrócić 4,3 mln zł, a leasingowym – 43 tys. zł.

 

Cały sektor handlowy największe zaległości ma wobec instytucji finansowych i ubezpieczeniowych, jak banki, firmy leasingowe i zarządzające wierzytelnościami. Jest im winien ponad 1,4 mld zł. Handel ma też problem z regulowaniem rachunków za media, czynsz, telefon – to łącznie 135 mln zł. przeterminowanych zobowiązań. Jest też głównym dłużnikiem wielu branż, w tym np. firm przewozowych i kurierskich, którym ma do oddania ponad 33,5 mln zł.

 

Najwięcej do spłacenia mają (56 proc. z 2,1 mld zł) jednoosobowe działalności gospodarcze, a blisko jedną trzecią – spółki z ograniczoną odpowiedzialnością.

 

Według danych KRD zadłużenie sektora handlowego rozkłada się mniej więcej po połowie: ponad 1 mld zł stanowią długi hurtowni i ponad 1 mld zł to długi detalistów.

 

„Sytuacja w handlu detalicznym pogorszyła się głównie na skutek mniejszego popytu ze strony konsumentów, którzy ograniczyli zakupy stacjonarne z powodu obostrzeń czy strachu przez zakażeniem” – zwrócił uwagę prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki. Jego zdaniem wzrost zakupów online, choć znaczny, nie był w stanie w pełni zrekompensować tych strat.

 

„Mniejsze sklepy lub parki handlowe oraz sklepy internetowe zyskały, ale duże centra straciły. W efekcie łączne zadłużenie handlu wzrosło o 245 mln zł” – wskazał Łącki. Podkreślił, że gdyby nie dobre wyniki małych sklepów, dług mógłby być jeszcze większy. „Nadchodzące miesiące powinny przynieść poprawę sytuacji branży, jako całości. Rosnąca liczba zaszczepionych osób, a tym samym malejąca liczba zakażeń, wciąż niskie bezrobocie i znaczne oszczędności gospodarstw domowych to czynniki, które pozwalają na prognozowanie wzrostu konsumpcji wewnętrznej” – ocenił.

 

W jego ocenie spadek handlu detalicznego odbija się na hurtowniach, na które dodatkowo wpływ mają też problemy innych branż, jak hotelarstwo czy gastronomia. Zawieszenie lub ograniczenie działalności kontrahentów oznacza bowiem „mniej zamówień do realizowania, a także wiąże się z pogorszeniem ich dyscypliny płatniczej” – dodał.

 

Jednocześnie, jak zwracają uwagę eksperci, handel ma wielu własnych dłużników. Ich kontrahenci, którzy nie płacą faktur, są im winni ponad 1,4 mld zł. To wartość, która odpowiada blisko dwóm trzecim sumy łącznego zadłużenia branży handlowej. Dodatkowo, w przypadku hurtowni, które sprzedają towar detalistom, pojawia się też problem „wewnętrznych długów branży”. Te ostatnie w sektorze handlowym wynoszą 352 mln zł. Kolejni najwięksi dłużnicy handlu to firmy zajmujące się budownictwem, które zalegają handlowcom z 229 mln zł oraz firmy z działu przetwórstwa przemysłowego, z zaległościami rzędu 128 mln zł.

 

Ponadto ukrytym wrogiem branży handlowej są też długie terminy zapłaty w sytuacji, gdy nabywcą jest inna firma. Cierpią na tym zwłaszcza najmniejsze podmioty. „Handlowcy wystawiają kontrahentom faktury z długim terminem zapłaty za towar, nierzadko 30 lub nawet 60 dni. To sprawia, że mają stałych klientów, ale też realny problem z płynnością finansową, bo nie mogą korzystać z pieniędzy, które im się należą” – tłumaczył prezes firmy faktoringowej NFG współpracującej z KRD Dariusz Szkaradek. (PAP)

 

autor: Magdalena Jarco

 

maja/ amac/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

👇 P O L E C A M Y 👇

Koniecznie zobacz nowy Polonijny Portal Społecznościowy "Polish Network v2,0"