Iga Świątek przyznała, że nieraz długo rozpamiętywała porażki, co utrudniało jej przygotowania do kolejnych występów. „W tym roku obiecałam sobie, że będę się szybciej resetować” – wyznała tenisistka po awansie do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open.
Świątek pokonała we wtorek na otwarcie brytyjską kwalifikantkę Harriet Dart 6:3, 6:0. Rozstawiona z numerem siódmym zawodniczka słabiej zaczęła to spotkanie, ale od połowy pierwszego seta już dominowała.
„Kilka pierwszych gemów było dla mnie niełatwych. Ze względu na słońce wiedziałam, że zostanę przełamana w moim drugim gemie serwisowym. Cieszę się, że byłam cierpliwa i odnalazłam rytm w trakcie meczu. To jest pozytywna rzecz” – zaznaczyła na konferencji prasowej.
Raszynianka pierwotnie w ubiegłym tygodniu miała wystąpić w Sydney, ale wycofała się i jako powód podała zmęczenie oraz lekki uraz żeber. Teraz w rozmowie z dziennikarzami zapewniła jednak, że jest w pełni zdrowa.
Kolejną rywalką dziewiątej rakiety świata będzie Rebecca Peterson, ale nikt z przedstawicieli mediów nie pytał o Szwedkę. Sporo miejsca zaś zajęła rozmowa o Tomaszu Wiktorowskim, który na początku grudnia dość niespodziewanie zastąpił w sztabie Świątek Piotra Sierzputowskiego.
„Na początku niewiele on zmienił. Odpowiadało mu, by kontynuować proces, w trakcie którego byłam. Zbyt wiele zmian mogłoby wprowadzić zamieszanie. Cieszę się, że trochę inaczej podchodzi do przygotowania taktycznego. Raczej koncentrujemy się na moich mocnych stronach i na tym, co robię dobrze. Często (wcześniej – PAP) miałam taką sytuację, że bardziej dostosowywałam się do tego, jak gra przeciwniczka. Teraz głównie opieram się na tym, co ja robię. Myślę, że to pomoże mi mieć więcej pewności siebie, być bardziej aktywną i prowadzić mecze. Na tym się na razie koncentrujemy. Udało mi się to wprowadzić już w Adelajdzie” – podkreśliła 20-letnia zawodniczka.
Jak dodała, zmiany dotyczą także kwestii technicznych.
„Jest duże pole do poprawy w przypadku mojego woleja i może też slajsa. On widzi pewne rzeczy, które są dość łatwe do zmiany, ale nie mieliśmy jeszcze czasu na to. Cieszę się, że ma takie doświadczenie. Dzięki temu też wniósł do naszej współpracy bardzo dużo logistycznych elementów, które ułatwiają życie” – wyliczała triumfatorka wielkoszlemowego French Open 2020.
Zapytana, o czym powinien pamiętać nowy szkoleniowiec, jeśli chce do niej dotrzeć, wskazała przykładowo, że nie lubi dostawać zbyt wielu informacji naraz.
„Nie zawsze lubię też rozmawiać i myśleć tylko o tenisie. Czasem w trakcie sezonu potrzebuję wykonać swoją pracę w ciągu dwóch godzin i potem się od tego odciąć. To fajnie, że on to rozumie. Nie ma nic przeciwko naszym pomysłom, takim jak pójście na plażę czy wyjście do kina. Czasem dość trudno umieścić to w kalendarzu, a on pomaga w tym” – wspominając o planach, jakie realizuje z towarzyszącą jej w trakcie sezonu psycholożką sportową Darią Abramowicz.
Świątek przyznała również, że bardzo ważne jest dla niej, aby członkowie jej sztabu byli w dobrych relacjach.
„Chciałam, żeby Tomek dobrze współpracował z Maćkiem (Ryszczukiem, trenerem od przygotowania fizycznego – PAP), bo muszą się dobrze dogadywać odnośnie moich treningów. A także, aby rozumiał to, co robi Daria, ponieważ niewielu jest psychologów sportowych, którzy podróżują z zawodnikami. Po prostu mieć otwarty umysł i być czasem cierpliwym, bo lubię sporo dyskutować. Nie jestem typem osoby, która tylko słucha i wykonuje polecenia. Zawsze mam swoje zdanie i lubię je wyrazić. Cieszę się, że on to rozumie” – podsumowała.
Przyznała też, że w poprzednim sezonie nadmiernie analizowała różne sytuacje z kortu i długo wracała myślami do niepowodzenia.
„To jest tenis, to jest gra. Po prostu uderzasz piłkę i powinno się to zrobić najszybciej jak to możliwe i tam, gdzie nie ma akurat rywala. Czasem to łatwiejsze niż myślałam. Po przegranym meczu właściwie zdarzało się, że nawet dwa czy trzy dni to rozpamiętywałam, przez co wolniej się regenerowałam. Roztrząsanie tego wszystkiego kosztuje trochę energii. W tym roku obiecałam sobie, że będę szybciej przechodzić cały ten proces. Wycofanie się z turnieju w Sydney nie było przyjemne, ale udało mi się trochę odpocząć. Po powrocie do Melbourne byłam już bardziej gotowa do pracy. Na razie dobrze mi wychodzi takie resetowanie się i zaczynanie od nowa. Myślę, że to bardzo ważne, by później przetrwać cały sezon” – argumentowała Polka.
We wtorek na otwarcie Magdalena Fręch uległa Simonie Halep. Utytułowana Rumunka wyeliminowała Świątek w 1/8 finału poprzedniej edycji Australian Open. Raszynianka łącznie trzy razy już grała z byłą liderką światowego rankingu i raz ją pokonała.
„Nie rozmawiałyśmy z Magdą wcześniej o tym, jak grać z Simoną, ale teraz mam poczucie, że powinnam była. Wiem, że nasi trenerzy zamienili kilka słów, ale nie wydaje mi się, żeby to była dyskusja o taktyce. Ostatni raz jak grałam z Simoną, to sama miałam problem z rozszyfrowaniem jej taktyki. Pamiętam, że potrafiła na trzeciego seta włączyć kolejny bieg i zacząć grać zupełnie inaczej, więc to nie jest zawodniczka, którą można łatwo rozgryźć” – przyznała dziewiąta rakieta rankingu WTA. (PAP)
Australian Open – Majchrzak awansował do drugiej rundy
Kamil Majchrzak awansował do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Polski tenisista na otwarcie wygrał w Melbourne z Włochem Andreasem Seppim 6:1, 6:1, 7:5.
Choć w pierwszych dniach 2022 roku Majchrzak prezentował się dobrze, to jego obecna forma była małą niewiadomą. Sezon zaczął bowiem od trzech zwycięstw w ATP Cup, ale z występu w meczu półfinałowym przeciw Hiszpanom wykluczył go koronawirus.
Piotrkowianin szybko jednak pokazał, że jego dyspozycja nie ucierpiała. Mecz zaczął od przełamania rywala, a kilka minut później prowadził już 4:0. Ostatecznie wygrał trzy gemy przy podaniu rywala i zwyciężył 6:1.
Podobny przebieg miał drugi set, również wygrany 6:1. Dopiero w trzeciej partii Seppi poprawił serwis i nawiązał walkę. Ta trwała do stanu 5:5. Chwilę później Majchrzak wreszcie przełamał Włocha, następnie przy swoim podaniu wykorzystał pierwszą piłkę meczową.
Spotkanie trwało nieco ponad półtorej godziny.
Blisko 38-letni Seppi zajmuje 101. miejsce w rankingu ATP, o sześć wyższe niż Majchrzak. Zagrali ze sobą po raz trzeci, a 12 lat młodszy Polak odniósł drugie zwycięstwo.
Majchrzak posłał dziewięć asów serwisowych, wobec czterech Seppiego. Obaj zanotowali po cztery podwójne błędy. Natomiast niewymuszonych błędów Polak popełnił 29, a rywal aż 38.
Majchrzak w zasadniczej części Australian Open rywalizuje po raz trzeci. Nigdy wcześniej nie przebrnął pierwszej rundy. Jego kolejnym rywalem będzie albo rozstawiony z numerem 32 Australijczyk Alex De Minaur, albo 60. na światowej liście Włoch Lorenzo Musetti.
Wcześniej we wtorek awans do drugiej rundy wywalczyły rozstawiona z numerem siódmym Iga Świątek i Magda Linette. Odpadła natomiast Magdalena Fręch. W poniedziałek od zwycięstwa rywalizację w Melbourne zaczął grający z „10” Hubert Hurkacz.
Wynik meczu 1. rundy gry pojedynczej mężczyzn:
Kamil Majchrzak (Polska) – Andreas Seppi (Włochy) 6:1, 6:1, 7:5. (PAP)
Australian Open – de Minaur rywalem Majchrzaka w drugiej rundzie
Rozstawiony z numerem 32 Alex de Minaur będzie rywalem Kamila Majchrzaka w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Obaj na otwarcie pokonali włoskich tenisistów. Polak Andreasa Seppiego, a Australijczyk Lorenzo Musettiego.
Blisko 23-letni de Minaur zajmuje 42. miejsce w rankingu ATP. Trzy lata starszy Majchrzak sklasyfikowany jest na 107. pozycji. Do tej pory nie mieli okazji grać ze sobą.
Australijczyk ma na koncie pięć wygranych turniejów ATP – ostatni w czerwcu ubiegłego roku w Eastbourne. W wielkoszlemowych imprezach najlepszy wynik osiągnął w US Open 2020, kiedy dotarł do ćwierćfinału. W Australian Open nigdy nie przebrnął trzeciej rundy.
Majchrzak wygrał z Seppim 6:1, 6:1, 7:5. De Minaur pokonał Musettiego 3:6, 6:3, 6:0, 6:3.
Wcześniej we wtorek awans do drugiej rundy wywalczyły rozstawiona z numerem siódmym Iga Świątek i Magda Linette. Odpadła natomiast Magdalena Fręch. W poniedziałek od zwycięstwa rywalizację w Melbourne zaczął grający z „10” Hubert Hurkacz. (PAP)
wkp/ krys/
Australian Open – Fręch: to był mój najlepszy mecz w karierze
Magdalena Fręch mimo porażki w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open była bardzo zadowolona ze swojej gry. „To był świetny mecz. Myślę, że najlepszy w mojej karierze” – oceniła tenisistka z Łodzi, która uległa utytułowanej Rumunce Simonie Halep 4:6, 3:6.
Zajmująca 102. miejsce na światowej liście Fręch miała trudne zadanie na otwarcie. Rozstawiona w Melbourne z numerem 14. Halep to była liderka światowego rankingu, która ma w dorobku dwa tytuły wielkoszlemowe, a w Australian Open w 2018 roku dotarła do finału. Łodzianka, która dopiero po raz czwarty znalazła się w głównej drabince turnieju tej rangi, okazała się dość wymagającą rywalką dla faworytki.
„To był świetny mecz. Myślę, że najlepszy w mojej karierze. Grałam bardzo równo, momentami to ja byłam tą bardziej agresywną stroną. Simona była numerem jeden na świecie. Wiedziałam, czego się po niej spodziewać, bo grałam już przeciwko niej, ale mimo to było naprawdę ciężko. Mam nadzieję, że mogę zagrać więcej spotkań na tym poziomie i może w przyszłym roku będę w stanie ją pokonać” – zaznaczyła z uśmiechem Fręch na konferencji prasowej.
Poprzednio ze znacznie bardziej doświadczoną Rumunką zmierzyła się dwa lata temu w Pradze.
„Wtedy byłam kompletnie bez podejścia. Zapisałam na swoim koncie bodajże dwa gemy i nie było gry. Simona na pewno weszła teraz w turniej na pewności, szczególnie po wygranym wcześniej w Melbourne turnieju WTA. Może zabrakło mi trochę konsekwencji w drugim secie, ale nie mam jeszcze dużo meczów na swoim koncie, a te budują pewność siebie. Intensywność, jaką Halep narzuciła, była ogromna. Cały czas byłam tak naprawdę pod presją. Jak starałam się atakować i grałam naprawdę bardzo dobre piłki, to dostawałam kontry, szczególnie po linii. Tak naprawdę każdy punkt musiałam wygrać sama, a nie dostawałam ich po błędach Simony. Bardzo dużo mnie to spotkanie kosztowało, ale myślę, że będzie dla mnie świetnym przetarciem na początek sezonu i jak utrzymam formę i taką grę, to będę się pięła w rankingu” – analizowała 24-letnia Polka.
Halep co prawda wypadła ze ścisłej światowej czołówki, ale ma to związek z ubiegłorocznym urazem. Prezentowanym w styczniu poziomem jak najbardziej potwierdza póki co powrót do formy. Fręch nie może więc mówić, by los ją oszczędził podczas losowania drabinki.
„Wiadomo, że jak się trafia w pierwszej rundzie na najcięższą rywalkę, to nie jest to bardzo fajnym uczuciem. Miałam dużo czasu, żeby przygotować się do tego spotkania, bo jednak aż trzy dni. Myślę, że zrobiliśmy to z trenerem bardzo dobrze. Oczywiście, wolałabym, żeby trafić na tak klasową zawodniczkę dopiero kolejnej rundzie – w drugiej czy trzeciej – a na przetarcie zagrać z kimś innym. To był mój pierwszy turniej wielkoszlemowy, w którym do głównej drabinki dostałam się na podstawie rankingu, więc mam nadzieję, że teraz karta się odwróci i w kolejnym wylosuję zdecydowanie lepiej” – zaznaczyła zawodniczka z Łodzi.
W głównej części imprezy w Melbourne pojawiła się po czterech latach przerwy. W 2019 i 2020 roku odpadła w kwalifikacjach, a przed rokiem ze startu w nich wykluczył ją pozytywny wynik testu na COVID-19. W debiucie w 2018 roku, po przejściu eliminacji, przegrała mecz otwarcia.(PAP)
an/ krys/