Administracja Donalda Trumpa nakazała w piątek uwolnienie 1,6 miliarda galonów wody z zapór Terminus Dam na Jeziorze Kaweah oraz Schafer Dam na Jeziorze Success, nie pytając o zdanie władz stanowych. Decyzja została podjęta na mocy dekretu prezydenta, który zobowiązał agencje federalne do „zmaksymalizowania” dostaw wody dla Kalifornii.
Donald Trump od dawna krytykuje gubernatora Kalifornii za – jak twierdzi prezydent – złe zarządzanie zasobami wodnymi stanu. Przywódca Stanów Zjednoczonych uważa, że nieprawidłowa gospodarka wodna w znacznej mierze przyczyniła się do styczniowych pożarów Eaton i Palisades. Na swojej platformie Truth Social Trump napisał, że gdyby jego sugestie uwzględniono w działaniach stanowych władz przed sześcioma laty, do ogromnych pożarów w ogóle by nie doszło.
Prezydent uważa, że konieczne jest ułatwienie przepływu wody z północy Kalifornii na południe, aby dolna, sucha część stanu, zyskała dodatkowe zasoby wodne.
W ramach najnowszych działań władze federalne spowodowały uwolnienie wody ze zbiorników Kaweah i Success. Przez zapory Schafter Dam i Terminus Dam przepuszczono dodatkowe 1,6 miliarda galonów wody, które spłyną na południe.
Eksperci są sceptyczni wobec działań administracji prezydenta. Laura Ramos z California Water Institute stwierdziła, że uwolniona woda nie dotrze do terenów zagrożonych pożarami, zamiast tego zalewając tereny rolnicze. Z kolei Sanjay Mohanty, profesor inżynierii środowiska na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, ostrzegł, że pozbywanie się rezerw w jeziorach Kaweah i Success może być groźne w obliczu ewentualnej suszy.
Lokalne władze były kompletnie zaskoczone uwolnieniem wody z górskich zbiorników, gdyż z reguły administracja federalna konsultuje z nimi takie działania.
Trump nie zwraca uwagę na krytykę zapowiadając, że woda będzie dalej spuszczana ze zbiorników retencyjnych, a „za 3 dni będzie to już 5,2 miliarda galonów” – ogłosił w mediach społecznościowych prezydent USA.
Red. JŁ