Komisja Europejska rozluźniła możliwości wydatkowe jeśli chodzi o budżet, ale to nie oznacza tworzenia raju podatkowego; taki raj podatkowy rząd realizuje – powiedział w piątek w Sejmie Czesław Siekierski (Koalicja Polska), prezentując stanowisko klubu do projektu budżetu na 2023 r.
W piątek w Sejmie trwa pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r. Ministerstwo Finansów przyjęło, że przyszłoroczne dochody państwa wyniosą 604,7 mld zł, wydatki 672,7 mld zł, a deficyt nie przekroczy 68 mld zł.
„Ciągle mówimy o uwarunkowaniach przyszłorocznego budżetu: skutkach pandemii i o wojnie na Ukrainie, ale nie mówimy o błędnej polityce rządu, za mało mówimy też o nieodpowiedzialnej polityce NBP” – zauważył Czesław Siekierski (Koalicja Polska), prezentując stanowisko klubu do projektu budżetu.
Jak stwierdził, kryzys energetyczny wywołany przez Rosję był w dużej mierze do przewidzenia, bo rząd miał pewne informacje jesienią 2021 r. „Trzeba było zrobić jakieś działania przygotowawcze. Komisja Europejska rozluźniła możliwości wydatkowe jeśli chodzi o budżet, ale to nie oznacza tworzenia raju podatkowego. Taki raj podatkowy rząd realizuje” – ocenił Siekierski.
Jak przyznał, sytuacja jest bardzo trudna, ale rząd nie może się w niej odnaleźć. „Zakłada się rekordowy wzrost podatkowy, 81 mld zł w stosunku do 2022. Pytanie skąd? Pytanie, czy także na rok 2023 będzie przedłużona tarcza antyinflacyjna, czy założono z tego tytułu zmniejszenie wpływów z VAT w 2023 r.? Drugi problem: rząd zapowiada obniżkę podatków od obywateli, a w 2023 r. zakłada wzrost dochodów z PIT o 15 mld zł. Przecież Polski Ład i jego udoskonalenia miały zostawić więcej pieniędzy w kieszeniach podatników” – mówił poseł.
Wskazał, że brakuje adekwatnego wsparcia w zakresie cen energii i gazu, także dla firm. Ponadto – jak mówił – w projekcie budżetu nie ma zapisanych środków na wsparcie rolnictwa w związku z cenami nawozów, paliw i energii. Zwrócił też uwagę, że samorządy potrzebują stabilnego finansowania, tymczasem muszą kosztem swoich środków współfinansować pensje nauczycieli.
Siekierski zaznaczył, że ze względu na wyjęcie części wydatków poza budżet, projekt budżetu na 2023 r. jest niepełny, jest to „właściwie połowa budżetu”, przez co nie można porównywać go do poprzednich lat. Podkreślił też, że Krajowy Plan Odbudowy dotyczy transformacji gospodarki, dlatego trzeba z niego skorzystać. „To obrażanie się, podejmowanie wojenki jest bezsensowne” – stwierdził.(PAP)
Leszczyna: KO złoży wniosek o odrzucenie projektu ustawy budżetowej w I czytaniu
Koalicja Obywatelska wniesie o odrzucenie projektu ustawy budżetowej na rok 2023 w pierwszym czytaniu- zapowiedziała w piątek Izabela Leszczyna (KO). W projekcie ustawy zapisano zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który „nijak się ma do deficytu budżetowego” – dodała.
„Budżet, który PiS przyniósł do Sejmu jest jak finanse krętacza, który część pieniędzy chce dać pod stołem, a część zostawić w swojej kieszeni. Dlatego klub Koalicji Obywatelskiej złoży wniosek o odrzucenie tego budżetu w pierwszym czytaniu” – mówiła w piątek posłanka podczas pierwszego czytania projektu ustawy budżetowej na rok 2023.
W ocenie Leszczyny, PiS w projekcie ustawy zaprezentował „zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który nijak się ma do deficytu budżetowego”. „Rząd pisze w ustawie, że dochody to ponad 604 mld zł. Tymczasem jest to (…) 557 mld. Mówią, że wydatki to 672 mld. Tymczasem prawdziwe wydatki tego budżetu to 763 mld” – wymieniła. „To znaczy, że deficyt nie wynosi 68 mld zł, tylko – uwaga: 206 mld 227 mln 545 tys.” – powiedziała posłanka.
„Dlaczego rząd przyniósł fałszywe dane do Sejmu? (…) Dlaczego w budżecie nie ma kosztów tarczy inflacyjnej? Przecież tarcza będzie. Bo gdyby jej nie było, to prognoza inflacji w budżecie byłaby jeszcze bardziej niedorzeczna i zaniżona” – powiedziała Leszczyna.
Jak dodała, w czwartek na konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński „apelował” do rządu, że „tarcza być musi”. Zwróciła uwagę, że w projekcie ustawy nie uwzględniono kosztów 14. emerytury. „Dlaczego nie ma wydatków związanych z zamrożeniem cen prądu, gazu i tych wszystkich dodatków?” – pytała.
Leszczyna odniosła się do zapowiedzi rządu, że w 2023 r. na ochronę zdrowia zostanie wydane 6 proc. PKB. „Wiecie, ile wyda naprawdę? Z NFZ, z naszych poniesionych w tym roku składek i z budżetu? 4,74 proc.” – wskazała. Zwróciła uwagę, że względem nakładów na służbę zdrowia w 2015 r. mowa o wzroście rzędu 0,32 pp.
„Dlatego w czasie dzisiejszej debaty PiS będzie wciąż udawał, że Sejm to miejsce debaty politycznej, a budżet jest budżetem. Niestety ani jedno, ani drugie nie jest tym, czym być powinno” – mówiła posłanka. Według Leszczyny „horrendalny dług” to „jedyne, co po sobie zostawi” rząd PiS po ośmiu latach. „Do końca przyszłego roku zadłużą Polskę – czyli nas wszystkich – na 850 mld złotych. 850 mld złotych będziemy my, nasze dzieci i wnuki spłacać. Właśnie tak PiS zapamiętają obywatele” – dodała.
W piątek w Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r. Ministerstwo Finansów przyjęło, że przyszłoroczne dochody państwa wyniosą 604,7 mld zł, wydatki 672,7 mld zł, a deficyt nie przekroczy 68 mld zł.(PAP)
autorka: Ewa Nehring
Lewica zapowiada dalsze prace nad budżetem w Sejmie
Klub Lewicy będzie pracował nad budżetem na rok 2023 w komisjach sejmowych – zapowiedział podczas piątkowej debaty poseł Tomasz Trela Lewicy nie zdradzając szczegółów dotyczących poprawek. Dodał, że budżet w kształcie zaproponowanym przez rząd jest nie do przyjęcia.
„Ten budżet (na rok 2023 – PAP), w tym kształcie jest absolutnie nie do przyjęcia. My będziemy nad tym budżetem pracować, będziemy zgłaszać propozycje, będziemy chcieli ten budżet uspołecznić. To od was będzie zależeć, czy będziecie chcieli jakąkolwiek propozycję poprawki przyjąć” – powiedział Trela.
Jak mówił poseł, budżet to dokument, który powinien być wyznacznikiem i drogowskazem dla każdego państwa.
„To powinien być dokument, z którego wynika, jaki jest kierunek rozwoju, jakie są najpilniejsze potrzeby i w jaki sposób państwo chce wspierać i pomagać swoim obywatelom, ale każdy budżet jako wyznacznik powinien być oparty na faktycznych i stabilnych wskaźnikach” – powiedział Trela.
„Jak my mamy wam w ogóle wierzyć, że wskaźnik inflacji, który jest założony do budżetu na 2023 rok, jest wskaźnikiem w prawdziwym, skoro wy do budżetu na rok 2022 założyliście wskaźnik inflacji 3,3 proc. i cały czas uważacie, że w 2022 wskaźnik inflacji to jest 3,3 proc., kiedy wskaźnik inflacji tak naprawdę od pierwszego miesiąca, czyli od stycznia, szedł do góry i dzisiaj wynosi 17,2 proc. i najprawdopodobniej w grudniu będzie wynosił jeszcze zdecydowanie więcej” – mówił.
Trela ocenił, że wskaźnik inflacji ma się nijak do rzeczywistych wydatków obywateli i rzeczywistej drożyzny. „Bo przecież drożej w sklepie nie jest o 17,2 proc., tylko drożej w sklepie jest o 30, 40, 50, a nawet ponad 100 proc.” – stwierdził.
Następnie poseł Trela wyliczał, jak – jego zdaniem – zdrożały różne produkty w ciągu ostatnich siedmiu lat.
W piątek w Sejmie rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r. Ministerstwo Finansów przyjęło, że przyszłoroczne dochody państwa wyniosą 604,7 mld zł, wydatki 672,7 mld zł, a deficyt nie przekroczy 68 mld zł.(PAP)
autor: Łukasz Pawłowski