Brytyjska premier Theresa May stoi już od stu dni na czele brytyjskiego rządu . Podsumowując ten krótki, ale intensywny okres, londyńskie media podkreślają ogrom wyzwań przed jakimi stanęła i jakie sobie sama stawia.
Media przypominają, że przed referendum Theresa May tylko dwukrotnie i z wahaniem wspomniała, iż po namyśle wolałaby pozostać w Unii. Ale kiedy została premierem rozwiała wszelkie wątpliwości rzucając hasło: „Brexit znaczy brexit i uczynimy z tego sukces”. Z energią podjęła walkę o przywrócenie kontroli nad imigracją i uwolnienie Londynu z zależności od Brukseli i jak wówczas powiedziała: „Skończy się panowanie unijnego prawa w Wielkiej Brytanii”.
Swój setny dzień jako premier spędziła w Brukseli prezentując twardy pogląd na brexit. Ale jak zauważają obserwatorzy polityczni premier May ma też wyzwania w kraju – nową groźbę secesji Szkocji, zachwianie się funta, inflację, przepowiednie ucieczki inwestorów i możliwą recesję.
Sama premier stawia sobie kolejne wyzwania. Ujęła się za średnio zarabiającą większością społeczeństwa przeciw wielkiemu biznesowi, atakuje Bank Anglii za politykę, która zubaża ubogich, a bogaci bogatych. Komentatorzy zastanawiają się, czy Theresa May nie stawia sobie zbyt wielu takich wyzwań na raz.
Grzegorz Drymer IAR, Londyn, Fot. Michael Drown