Dwa amerykańskie bombowce przeleciały nad Koreą Południową. Jak podają światowe media – to demonstracja sił USA w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Korei Północnej.
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Zachodu na przeprowadzoną w piątek przez Koree Północną próbę z bronią jądrową. Najpierw amerykańscy liderzy ostro potępili działania Pjongjanga, teraz prężą muskuły nad sojuszniczą Koreą Południową. Jak pisze agencja Reutersa, bombowce typu Rockwell B-1B Lancer przeleciały nad wojskową bazą lotniczą Osan w Korei Południowej. Później wróciły do bazy lotniczej USA na wyspie Guam.
Pomimo coraz mocniej napiętych stosunków na linii USA- Korea Północna, Zachód przekonuje, że wciąż jest otwarty na dialog. Mówił o tym we wtorek w stolicy Korei Południowej, Seulu specjalny wysłannik USA do Korei Południowej Sung Kim.- Będziemy chcieli wprowadzić nowe sankcje, tak szybko jak to tylko możliwe – ostrzegł jednocześnie Kim.
Przypomnijmy, że Korea Północna przeprowadziła w piątek swój piąty test nuklearny Zdaniem Korei Południowej to dotąd najsilniejsza eksplozja ze wszystkich – wybuch mógł mieć siłę nawet ok. 10 kiloton. Dla porównania bomba atomowa zrzucona w 1945 r. na Hiroszimę miała 15 kiloton.
Pjongjang, który obchodził w piątek swoje święto narodowe, podał w oświadczeniu, że testowano „ostatnio skonstruowaną głowę jądrową” i podkreślił, że obecnie jest w stanie umieszczać bronie nuklearne na pociskach balistycznych.
Sylwia Arlak AIP