Podczas nagłego ataku burzy 15-letni chłopiec z Nowego Jorku został porażony piorunem. Nastolatek przebywał w tym czasie w Central Parku – stał obok drzewa, w które uderzył piorun, a prąd przeszedł przez metalowy łańcuszek, który nosił na szyi.
Do zdarzenia doszło ok. godz. 3:45 w czwartkowe popołudnie. Piorun uderzył w drzewo w pobliżu Piątej Alei i 101. ulicy na terenie East Meadow w Central Parku. Pech chciał, że obok tego samego drzewa stał wówczas 15-letni chłopiec. Wyładowanie elektryczne przeszło na metalowy łańcuszek, który nastolatek miał na szyi.
Rannego, ale wciąż przytomnego chłopca, znaleźli policjanci. 15-latek został przewieziony z poważnymi obrażeniami do szpitala New York Presbyterian/Weill Cornell Medical Center. Jego stan jest stabilny.
Według National Weather Service pioruny zabijają w USA ok. 20 osób rocznie i ranią setki. Nadal jest to jednak niezwykle rzadkie zjawisko. Szansa na porażenie piorunem wynosi 1 na milion, a ponad 90 proc. poszkodowanych przeżywa.
Red. JŁ