Ministerstwo Finansów rozważa zwiększenie podatku obrotowego od sprzedaży detalicznej, jak i objęcie tą daniną handlu internetowego. Na tym ostatnim ruchu mogliby zyskać giganci z Chin – donosi czwartkowa „Rzeczpospolita”.
Podatek od sprzedaży został wprowadzony w 2021 roku i obecnie obejmuje duże sieci stacjonarne. Zdaniem Ministerstwa Finansów to – jak wskazuje „Rz” – niewystarczające rozwiązanie.
„Rzeczpospolita” powołując się na źródło zbliżone do resortu informuje, że według urzędników wiele firm unika tego podatku, koncentrując się na rozwoju handlu internetowego, dlatego kluczowa zmiana w ustawie ma polegać na objęciu e-handlu nowymi obciążeniami.
„Obecnie firmy prowadzące sklepy stacjonarne z tytułu podatku od sprzedaży detalicznej płacą 0,8 proc. od przychodów między 17 mln a 170 mln zł miesięcznie, a stawka 1,4 proc. obejmuje wyższe kwoty” – czytamy w czwartkowej „Rz”.
Dziennik zauważa, że w tym roku ma to dać budżetowi 4,9 mld zł i kwota ta systematycznie rośnie. „Najwięksi płatnicy to czołowe sieci, jak Biedronka czy Lidl. Ministerstwo Finansów poinformowało, że analizuje podatek obrotowy, jednak z naszych informacji wynika, że zmiany są nieuniknione. Szacowane wpływy z opodatkowania dużych sprzedawców e-handlu mogą wynieść kilkaset milionów złotych rocznie, a nawet przekroczyć 1 miliard złotych” – czytamy.
Cytowany w gazecie prezes Sales Intelligence (Digitree Group) Mateusz Jeżyk zwrócił uwagę, że chińskie platformy, jak Temu czy AliExpress, choć formalnie podlegają opodatkowaniu VAT w Polsce, dzięki różnym mechanizmom i rozbijaniu przesyłek na mniejsze skutecznie unikają części kosztów celnych i podatkowych. „W obecnym kształcie systemu podatkowego to one będą prawdziwymi wygranymi – polskie sklepy dostaną dodatkowe obciążenie, a chińskie dalej będą sprzedawać tanio, wykorzystując przewagi systemowe i proceduralne” – ocenił. (PAP)