Dla wielu przeciwników prezydenta elekta Karola Nawrockiego najbardziej niepokojącym aspektem jego zwycięstwa są plamy na jego przeszłości; wybór prezydenta z taką reputacją nie jest oznaką dobrego zdrowia polskiej polityki – ocenia w poniedziałek „Economist”.
„Karol Nawrocki, historyk nacjonalista i były bokser amator, został nominowany przez PiS (…) i wsparty przez administrację Donalda Trumpa oraz populistów z zagranicy” – przypomina brytyjski tygodnik. Ocenia też, że niedzielne głosowanie w Polsce i kampania prezydencka, w której liberalny Rafał Trzaskowski starł się z kandydatem „twardej prawicy”, są odzwierciedleniem „wyborów politycznych, przed jakimi staje obecnie cała Europa”.
Rządząca w Polsce „eklektyczna koalicja” składa się z polityków wszelkiej maści, od lewicy po konserwatywnych ludowców. Teraz, gdy Nawrocki jest prezydentem elektem, PiS „bez wątpienia spróbuje przekonać posłów skłaniających się ku prawicy, by uciekli (z koalicji) i obalili rząd” – prognozuje magazyn.
Zwycięstwo kandydata prawicy może utrudnić zabiegi gabinetu Donalda Tuska o przywrócenie rządów prawa, a nowy prezydent będzie zapewne próbował skierować Polskę na „eurosceptyczne tory”, zważywszy, że wspierany był przez premiera Węgier Viktora Orbana i innych przedstawicieli populistycznego bloku w Unii Europejskiej. „Wygrana Nawrockiego już przestraszyła inwestorów. Polska giełda, która w tym roku należała do najlepiej notowanych, straciła aż 2 proc. po ogłoszeniu wyników” – dodaje tygodnik.
Nawrocki ponadto odciął się od tradycyjnego jak dotąd wsparcia PiS dla Ukrainy i obiecał przeciwstawiać się próbom przyjęcia jej do NATO – zauważa „Economist”.
Wybór prezydenta z taką reputacją nie jest oznaką dobrego zdrowia polskiej polityki – podkreśla tygodnik, który zamieszcza też w osobnym artykule życiorys Nawrockiego. (PAP)