Ron DeSantis wyszydził byłych Demokratów, którzy zamierzają startować w wyborach na gubernatora jako kandydaci niezależni. Gubernator Florydy stwierdził, że to ich jedyna i jakakolwiek szansa na sukces wyborczy, bo kandydowanie w Słonecznym Stanie z literą „D” przy nazwisku to „polityczne samobójstwo”.
Start w wyborach gubernatorskich na Florydzie jako kandydaci niezależni rozważają m.in. Jason Pizzo oraz John Morgan. Pizzo jest członkiem stanowego senatu, który opuścił szeregi Partii Demokratycznej, natomiast Morgan – wieloletnim sponsorem Demokratów, a prywatnie znanym prawnikiem.
Gubernator Ron DeSantis wyśmiał tego rodzaju „podchody” postaci i polityków, którzy przez lata byli związani z Partią Demokratyczną, a teraz nie chcą się do niej przyznać. Stwierdził, że kandydowanie na Florydzie z literką „D” przy nazwisku to „polityczne samobójstwo”, bo – jak stwierdził – „ta partia to katastrofa”.
„Możesz przebrać się za kogo chcesz, ale rzecz w tym, że jeśli pomalujesz osła szminką, to on nadal jest osłem” – powiedział gubernator Florydy, nawiązując do symbolu Partii Demokratycznej.
DeSantis zarzucił Demokratom próbę uskuteczniania w jego stanie – jego zdaniem – błędnych polityk, w tym m.in. restrykcyjnego podejścia do walki z pandemią COVID-19 oraz „kalifornijskiego podejścia do przestępczości”, czyli pobłażliwości wobec kryminalistów.
Niezależnie od tego, jak sytuację Demokratów na Florydzie ocenia gubernator stanu, dla „niebieskich” jest ona w Słonecznym Stanie niewątpliwie bardzo ciężka. Demokraci nie wygrali tutaj żadnych wyborów gubernatorskich od ponad trzech dekad. Od 2012 roku nie wygrali żadnych ważnych wyborów na poziomie stanowym, w międzyczasie utracili przewagę w liczbie zarejestrowanych wyborców.
Red. JŁ