Nazwanie naszych obywateli mianem „chińskich wieśniaków” przez wiceprezydenta USA J.D. Vance’a było „bezczelne i pozbawione szacunku” – oświadczył we wtorek rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian. Podkreślił również, że Chiny są gotowe toczyć wojnę celną z USA „do samego końca”.
Vance, w wywiadzie dla Fox News w ubiegły czwartek, broniąc ceł nałożonych przez Donalda Trumpa, stwierdził, że Stany Zjednoczone „pożyczają pieniądze od chińskich wieśniaków, aby kupować rzeczy, które ci chińscy wieśniacy produkują”. Dodał, że taki model nie prowadzi do dobrobytu gospodarczego, niskich cen ani dobrych miejsc pracy w USA.
Lin poproszony o komentarz podczas regularnego briefingu prasowego oświadczył, że słowa Vance’a są „zarówno zdumiewające, jak i godne ubolewania”.
Odnosząc się do ceł i stosunków gospodarczo-handlowych z USA, stwierdził, że stanowisko Chin zostało już „przedstawione bardzo jasno”.
W trakcie tego samego briefingu Lin, zapytany o groźby Trumpa z poniedziałku, kiedy to mówił o nałożeniu dodatkowych 50 proc. ceł na chińskie produkty, ocenił działania USA jako przykład unilateralizmu, protekcjonizmu i ekonomicznego zastraszania.
„Wojny handlowe i celne nie mają zwycięzców, a protekcjonizm prowadzi donikąd” – podkreślił rzecznik. Jeśli USA będą „zdeterminowane, by toczyć wojnę celną i handlową, Chiny będą odpowiadać do samego końca” – ostrzegł.
Gdyby Trump spełnił swoją groźbę, a nowe 50-proc. cło zostałoby dodane do już wcześniej ogłoszonych, oznaczałoby to, że stawka podstawowa dla niemal wszystkich towarów z ChRL wyniesie 104 proc.
Z Pekinu Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ mal/