Jeden z najbliższych współpracowników Brandona Johnsona w ogniu oskarżeń o molestowanie seksualne, mizoginię i rasizm. Ronnie Reese, pełniący do niedawna funkcję doradcy do spraw komunikacji w biurze burmistrza Chicago stracił już pracę, ale nie kończy to dyskusji na temat kultury pracy w ratuszu.
Jak wynika z dokumentów, do których dotarli dziennikarze, pod adresem Reese’a padło wiele zarzutów ze strony zatrudnionych w magistracie kobiet. Czytamy w nich, że były już doradca miał wprowadzać atmosferę strachu, odnosić się z lekceważeniem do osób o latynoskich korzeniach i składać zawoalowane propozycje seksualne podległym sobie pracownicom. Wzburzenie skarżących wywołała również postawa szefowej sztabu burmistrza, która miała proponować rozwiązanie narastającego konfliktu na drodze dialogu, bez wyciągania konsekwencji.
Sam Reese w wydanym właśnie oświadczeniu stanowczo zaprzeczył oskarżeniom podkreślając, że zawsze w pracy kierował się profesjonalizmem i szacunkiem do współpracowników.
Rozwiązanie umowy z Reese’m nie rozwiązuje sprawy – przekonuje radna Debra Silverstein z 50-go okręgu. W jej opinii nagłośniona sytuacja pokazuje „niepokojący wzorzec braku szacunku i niewłaściwego zachowania ze strony personelu burmistrza”. Radna we wpisie na portalu X wezwała Brandona Johnsona do dokładnego przyjrzenia się jego współpracownikom i upewnienia się, że podzielają wartości miasta.