Wystarczyła jedna przegrana z wykonawcą w KIO, by państwowy właściciel infrastruktury kolejowej anulował własne decyzje o unieważnieniu, co najmniej kilku postępowań. Nie oznacza to bynajmniej, że zamierza zawrzeć kontrakty z firmami i zrealizować projekty – pisze poniedziałkowy „Puls Biznesu”.
Piotr Malepszak, wiceminister infrastruktury, informował na łamach „PB”, że robi przegląd inwestycji kolejowych, by w bieżącej perspektywie nie marnować unijnych funduszy – pisze gazeta.
Wskazuje, że po wielomiesięcznych analizach na początku sierpnia Ministerstwo Infrastruktury (MI) poinformowało o unieważnieniu przez PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) kilkunastu przetargów na wykonanie inwestycji, których efekty byłyby nieadekwatne do kosztów. Część funduszy z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) miała zostać przesunięta na bardziej efektywne projekty – podano.
Jak informuje „PB”, uzasadniając kasowanie przetargów, wśród głównych przyczyn kolejarze podali brak finansowania. Potencjalni wykonawcy, których oferty były uznane za najkorzystniejsze, zakwestionowali takie wyjaśnienie i złożyli skargi w Krajowej Izbie Odwoławczej (KIO). Podkreślali, że umowy zawarte przez PKP PLK z podlegającym MI Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT) są ważne, więc o braku pieniędzy nie ma mowy. Pierwsza rozprawa odbyła się na wniosek firmy Swietelsky, a KIO uwzględniła jej odwołanie. Kolejna na wokandzie była sprawa złożona przez firmę Wadoma.
„Zostało wydane postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na uwzględnienie przez zamawiającego zarzutów odwołania w całości” – informuje Agnieszka Trojanowska, rzeczniczka KIO, cytowana przez „Puls Biznesu”. „Innymi słowy: zanim zapadł wyrok, PKP PLK zgodziły się anulować decyzję o unieważnieniu postępowania” – czytamy. (PAP)
bk/ amac/